Dlaczego oni tacy są?

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 08/2015

publikacja 19.02.2015 00:00

Życie konsekrowane. Nie ma habitu, krzyża na piersiach ani różańca u boku. Ma za to złotą obrączkę na palcu z dyskretnie wygrawerowanym krzyżykiem. Ślad zaślubin z Bogiem.

Grzegorz Zabłotny mieszka w wynajętym pokoju. Samodzielne lokum byłoby za drogie, a przecież ślubował ubóstwo. Ślubował też posłuszeństwo przełożonym, którzy odpowiadają za jego formację i z którymi musiał uzgodnić na początku roku indywidualny regulamin: ile wyda na życie, ile przeznaczy na potrzeby wspólnoty, ile czasu poświęci na modlitwę.

Ślub z Jezusem

Właśnie: wspólnota. To pierwsze co, obok stroju, odróżnia Grzegorza Zabłotnego od tysięcy innych osób konsekrowanych w Polsce, od zakonników i zakonnic.

– My żyjemy w… diasporze, w całej Polsce – śmieje się 37-latek.

Nie jest mnichem, nie jest księdzem, ale ożenić się też nie może. – Właściwie to ślub wziąłem, tylko że z Jezusem.

Po 15 latach formacji w Instytucie Świeckim Chrystusa Króla przygotowuje się właśnie do złożenia ślubów wieczystych w Rzymie, może wobec samego papieża Franciszka. Bo to przecież Rok Życia Konsekrowanego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.