Prof. Chazan znajdzie sprawiedliwość

Franciszek Kucharczak

Może się dowiemy, skąd się wzięła nadzwyczajna gorliwość Hanny Gronkiewicz-Waltz, która ogłosiła zwolnienie profesora w oparciu o wyniki kontroli, zanim się jeszcze ta kontrola zakończyła?

Prof. Chazan znajdzie sprawiedliwość

Prof. Chazan wytoczył przed sądem pracy proces władzom Warszawy za odwołanie go ze stanowiska dyrektora Szpitala św. Rodziny. Dwa dni wcześniej warszawska prokuratura podała, że opinia biegłych lekarzy nie daje podstaw do zarzutów stawianych prof. Bogdanowi Chazanowi.

Nie mogło zresztą być inaczej, bo cała histeria, jaka rozpętano wokół profesora, opierała się na nieznajomości sprawy. Społeczna niewiedza była wręcz warunkiem powodzenia spisku, jaki lobby aborcyjne uknuło wokół profesora. Wystarczyło trochę poczytać o szczegółach sprawy i uruchomić logikę, żeby zwyczajnie wiedzieć, że cała ta sprawa to gigantyczna niesprawiedliwość. Opinia publiczna jednak, co zrozumiałe, nie przygląda się szczegółom – i stąd łatwość, z jaką społeczeństwo kupuje jazgot medialny, pozwalając niszczyć najwartościowszych obywateli albo rozgrzeszając wskazanych do wybielenia aferzystów. Prokuratura i sąd muszą jednak poznać szczegóły, i nawet przychylni władzy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie zawsze mogą spełnić oczekiwania władzy. Dlatego też jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że sąd pracy wykaże niesłuszność zwolnienia z pracy prof. Chazana. Może się wtedy dowiemy, skąd się wzięła ta nadzwyczajna gorliwość Hanny Gronkiewicz-Waltz, która ogłosiła zwolnienie profesora w oparciu o wyniki kontroli, zanim się jeszcze ta kontrola zakończyła? I może wreszcie jasne się stanie dla większości społeczeństwa, że profesorowi Chazanowi należy się wdzięczność za wypełnienie lekarskiego obowiązku, jakim jest obrona ludzkiego życia. I może wreszcie dotrze do niektórych, że niewinnemu człowiekowi nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno zadawać śmierci ani wskazywać zabójcy zastępczego.

Może.

Ale procesy zwykle trwają długo. W międzyczasie ludzie zapominają, o co w ogóle chodziło i bywa, że sprawiedliwość, jeśli w ogóle przychodzi, nie jest już w stanie naprawić wyrządzonych krzywd. Dlatego będziemy przypominać. Bo tu chodzi nie tylko o pogwałcone prawa pracownicze. Chodzi o prawdę, o uczciwość, o godność człowieka, o życie wielu małych ludzi, których duzi ludzie nie życzą sobie oglądać. A i o tych dużych ludzi chodzi – bo nie ma gorszej rzeczy niż szkoda poniesiona na duszy.