publikacja 17.04.2015 10:29
Dom, który w języku biblijnym oznacza również rodzinę, a w Nowym Testamencie także Kościół zbierający się w domu, ma trzy pokoje. Czy pokój cierpienia musi być największy? - zastanawiał się podczas wiosennej edycji Katechez Warszawskich kard. Gainfranco Ravasi.
Po Katechezie odbyła się dyskusja, prowadzona przez dziennikarkę Radia Plus, Patrycję Michońską z udziałem Grzegorza Górnego Tomasz Gołąb /Foto Gość
- Bóg liczy każdą łzę kobiety, więc bądźmy ostrożni, by nie doprowadzać jej do płaczu - mówił kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, otwierając w kościele Najświętszego Zbawiciela cykl wiosennych Katechez Warszawskich. - Rodzina przeżywa dziś kryzys, więc trzeba powrócić do jej biblijnych korzeni - przekonywał, opisując czym powinien być fundament, ściany oraz pokoje każdego domu, który tworzy rodzina.
Gość z Watykanu odwołując się do biblijnej koncepcji stworzenia, mówił o fundamencie, jakim jest rodzina zbudowana przez kobietę i mężczyznę. Każda próba zbudowania domu na innym gruncie, będzie skazana na rozsypanie się. Tworzony na skale dom, będą budować ściany, czyli zrodzone z tego związku dzieci, ciało z ciał rodziców.
- Człowiek w Księdze Rodzaju zwraca oczy ku niebu i Bogu, ale także szuka sobie sprzymierzeńca, kogoś, komu może patrzeć w oczy. Biblia mówi, że kobieta została stworzona z żebra mężczyzny, co oznacza: z tej samej materii, dającej równość obydwojgu. Nie została stworzona z jego stóp, by jej nie szanował, ani z jego głowy - by ona nim rządziła. Została stworzona od strony serca, aby być kochaną. Oni razem są obrazem kochającego Boga - mówił kard. Ravasi.
Kardynał podkreślił, że słowa "syn" i "dziecko" są najczęściej występującymi w Starym Testamencie, zaraz po słowie "Bóg". Przywołując myśli Jana Pawła II, wypowiedziane podczas pierwszej pielgrzymki z 1979 r. w Meksyku podkreślił, że Bóg w swojej intymnej tajemnicy nie jest czystą samotnością, ale rodziną. W Trójcy Świętej zawiera się ojcostwo, usynowienie i to, co jest esencją każdej rodziny - miłość, czyli Duch św.
Mówiąc o problemach współczesnego rodzicielstwa przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury podkreślił, że ściany dzisiejszego domu i dzisiejszej rodziny rysują się i pękają, bo odciskają się w nim współczesne bolączki: cyfrowa kultura obrazu, bezrobocie, rozwody, używki, ale także przemoc czy grzechy pedofilii. Zaznaczył jednak, że współczesne troski występowały już także w czasach biblijnych. Kreśląc dalej symbolikę domu, wymienił trzy obecne w nim pokoje: cierpienia, pracy i radości.
- Szczęśliwe rodziny są wszystkie do siebie podobne, ale pozostałe są nieszczęśliwe każda na swój sposób - powiedział, przytaczając myśl Tołstoja z "Anny Kareniny". - Wyobraźmy sobie Jezusa, wchodzącego do pokoju cierpienia. Przecież On był tam, gdzie był ból lub śmierć: do teściowej Piotra, która miała gorączkę, do Zacheusza, do celników i rodzin dotkniętych moralną degradacją, także do domu Łazarza. Zaradza problemom podczas celebracji zaślubin w Kanie. Ten zbiór można by dziś rozszerzać na problem separacji, narkotyków, niewierności, pornografii, problemy bioetyczne czy egoizm, który sprawia, że gaśnie dialog rodzinny - wymieniał kard. Gianfranco Ravasi.
Jako receptę na rozrywanie więzi między współczesnymi rodzicami i dziećmi, spędzającymi długie godziny przed ekranem komputera lub tabletu, gość z Watykanu wymienił mądre towarzyszenie dzieciom w wyborach i obecność, także z przekazem wiary, w świecie nowoczesnych technologii.
- Problem będzie rósł, bo dziecko szukając w odpowiedzi na istotne pytania w internecie, znajdzie kilkadziesiąt tysięcy różnych propozycji. Czy to bogactwo? Raczej kosz z nieskończoną liczbą opcji. Rodzice, zamiast reagować krzykiem, powinni pomóc dzieciom wybierać w tym morzu możliwości.
Opisując drugi pokój każdego domu, kard. Ravasi podkreślił że nawet w czasach Nowego Testamentu występował problem bezrobocia. A Jezus troszczył się o głodujących rozmnażając chleb i walczył z niesprawiedliwością społeczną, jak w przypowieści o bogaczu.
- Ostatni pokój to pokój radości. To prawda, że często jest on bardzo mały, albo nawet trudno go znaleźć - powiedział, podkreślając że radość przychodzi do cierpliwych, a jej źródłem może być poczucie pełni, płynące z celebrowania liturgii i przekazu wiary kolejnym pokoleniom.
Kardynał zakończył symbolem otwartego okna. Dotyczy on czułości i delikatności.
- Zaczynamy ją tracić wśród naszych młodych: kiedyś pisano listy miłosne, teraz wysyła się krótkie zimne sms-y, pozbawione ładunku i głębi. Miłość w dzisiejszym pojęciu, oznacza szybko skonsumowaną seksualność.
Podczas pytań, kardynał Gianfranco Ravasi dodał jeszcze, że choć wizja rodziny cierpiącej wydaje się dominować we współczesnej kulturze, jako chrześcijanie - nawet konfrontowani ze śmiercią - musimy mieć w sobie odwagę, bo dla nas żadna rzeczywistość ziemska nie jest stracona.
- Cnota nadziei jest może najmniejsza ze wszystkich trzech, ale to ona sprawia że miłość i wiara mogą trwać - dodał.
Katechezy Warszawskie zainaugurowano jesienią ubiegłego roku. Wówczas poświęcone były sumieniu. Skierowane są przede wszystkim do dorosłych. Kolejne katechezy wygłoszą: ks. Robert Skrzypczak, ks. Piotr Mazurkiewicz, dominikanin o. Mirosław Pilśniak, ks. Krzysztof Pawlina, a zakończy rektor warszawskiego seminarium, ks. Wojciech Bartkowicz. Każde spotkanie będzie retransmitowane na falach Radia Plus Warszawa.
Kolejne wiosenne Katechezy Warszawskie w kościele Najświętszego Zbawiciela:
Wszystkie katechezy rozpoczynają się o godz. 19.30.
Przeczytaj także: