Chcieć to móc

Hanna Karolak

publikacja 21.04.2015 13:51

Bezpretensjonalność fabuły i perfekcja wykonania - oto co składa się na sukces musicalu "Mamma Mia”.

Chcieć to móc Musical "Mamma Mia" w Teatrze Roma Andrzej Karolak /Foto Gość

Od czego zacząć? Bo przecież niezależnie od entuzjazmu widzów, o sukcesie teatru i doskonałości kształtu inscenizacyjnego musicalu "Mamma Mia” świadczy też ilość wystawień tego spektaklu. Od Broadwayu poczynając na Szanghaju kończąc. 6 marca 2014 r. "Mamma Mia” zagrana na Broadwayu 51124 razy stała się najdłużej granym na tych deskach musicalem. Od 6 kwietnia 1999 r. musical ten obejrzano z powodzeniem na scenach Toronto, Hamburga, Tokio, Nowej Zelandii, RPA czy Helsinek. Co więc poza muzyką urzekało publiczność tak różną kulturowo? Jakie wartości uniwersalne trafiały do serc i umysłów różnojęzycznej widowni? Może w gruncie rzeczy nie jesteśmy tak różni, jak się zdaje, może nasze tęsknoty i potrzeby są wspólne. Wróćmy jednak na nasze podwórko i przyjrzyjmy się sukcesom Romy, zwieńczonej barwną opowieścią rozgrywającą się na gorącej, greckiej wyspie.

W ciągu 15 lat teatr na Nowogrodzkiej odwiedziło ponad 3 miliony widzów. Nie przypadkiem. Ster dzierży człowiek, który cudem pokonuje piętrzące się przecież na forum kultury trudności i robi swoje. Wojciech Kępczyński. Jak mu się to udaje?

Analizując jego drogę twórczą i odnotowując sukcesy, ośmielę się postawić swoją tezę. Skromność i służebność wobec dzieła, tak rzadka w tym środowisku cecha, przynosi niezwykłe rezultaty. Objawia się między innymi w tym, że gromadzi wokół siebie ludzi o najwyższych zawodowych umiejętnościach, całkowicie im ufając i nie bojąc się konkurencji ani utraty autorytetu. I tak właśnie ten autorytet buduje.

Gdy zaczynał w 1991 r. jako dyrektor teatru w Radomiu, w ciągu kilku lat swojej dyrekcji zrealizował wiele znaczących spektakli, by następnie trzykrotnie patronować kolejnym edycjom Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego. Po licznych sukcesach i dokonaniach po drodze, od 1998 r. jest dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Muzycznego Roma. Wśród wielu nagród jakie otrzymywał, włącznie z ostatnim, wręczonym przez Prezydenta Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski z okazji jubileuszu czterdziestolecia pracy artystycznej, najbardziej znamiennym dla jego osobowości jest Nagroda Prometeusza "za upór i konsekwencję w działalności artystycznej” przyznana mu w roku 2003!

Lata mijają, a upór dyrektora Kępczyńskiego nie opuszcza. Tyle, że Prometeusz naraził się władzy tak skutecznie, że wyrokiem Zeusa musiał odpokutować swój czyn dotkliwie, dyrektor Romy zaś został wyposażony zapewne w zmysł dyplomacji, dzięki czemu wdziękiem i perswazją osiąga to na czym mu zależy. Ci więc, których przyciągnął do swego teatru trwają z nim wiernie na dobre i na złe, przy czym lata spędzone w Romie są to zdecydowanie lata dobre. Wśród stałych współpracowników rozpoznajemy rękę Doroty Kołodyńskiej, autorki niebanalnych a urzekających kostiumów, Borisa Kudliczki, który mimo licznych międzynarodowych zobowiązań znajdzie zawsze czas, by zaaranżować na scenie Romy swoją wizję scenograficzną.

Tym razem pod scenografią "Mammy” podpisał się Mariusz Napierała. Światła wyczarowuje Marc Heinz, a kierownictwo muzyczne dzierży dynamiczny Krzysztof Herdzin. Za choreografię odpowiada Agnieszka Brańska, za fryzury Jaga Hupało, za animacje komputerowePiotr Szabliński. A to nie wszyscy.

Czy rzeczywiście widz powinien być wprowadzony w kulisy pracy tego ogromnego przedsięwzięcia artystycznego? Myślę, że tak. Bo ta machina funkcjonuje precyzyjnie, jeśli wszystkiej jej elementy działają jednakowo sprawnie i odpowiedzialnie. Samo się to wszystko w tak perfekcyjnym kształcie nie urodzi. I ci, na ogół anonimowi artyści, w swoim fachu tworzą spektakl "lekki, łatwy i przyjemny”, ale ta lekkość jest wypracowana w ciężkim trudzie. A my możemy smakować konfitury i beztrosko spędzać czas podśpiewując po wyjściu "Honey, Honey” czy "Kasa, kasa, kasa” bez żalu, że w Sztokholmie powstało interaktywne i multimedialne Muzeum Abby, gdzie każdy zwiedzający może jako piąty członek zespołu zaśpiewać ze znanymi gwiazdami. Polskim widzom wystarczy, że długo po spektaklu będą sobie nucić "Mnie całą miłość daj” wiedząc ,że stanowią jeden procent z 54 milionów widzów, którzy obejrzeli ten urzekający musical "Mamma Mia”