Trzy cuda Eugeniusza

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 18/2015

publikacja 29.04.2015 00:00

Miał 16 lat, gdy trafił do jednego z najgorszych hitlerowskich obozów. Bóg czuwał nad jego życiem.

Eugeniusz Bądzyński jest przekonany, że swoje ocalenie zawdzięcza św. Józefowi Eugeniusz Bądzyński jest przekonany, że swoje ocalenie zawdzięcza św. Józefowi
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Prycze były trzypiętrowe. Początkowo każdy zajmował swoją, potem na zsuniętych łóżkach nocowało po pięciu. Eugeniusz był chudy, więc spał w środku, na krawędziach. Do wzorcowego hitlerowskiego obozu, w którym według różnych szacunków śmierć poniosło od 31 tys. do nawet 148 tys. osób, trafił po morderczej podróży w bydlęcych wagonach. Przeżył, bo gdy Niemcy wypędzali go z Zielonki, mama zaopatrzyła go w kilkanaście kostek cukru.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.