Oliwa sprawiedliwa

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 18/2015

publikacja 29.04.2015 00:00

Demaskujemy oszusta. Przez prawie półtora roku 3 tys. osób ze łzami w oczach śledziło historię jego zmagań z nowotworem. Dopóki nie okazało się, że to kłamstwo.

  – Czekają mnie trzy miesiące w drodze, 1700 km, ale czuję, że mam siłę – przekonywał Oliver. Trzy dni dziennikarskiego śledztwa wystarczyły, by mężczyzna przyznał się, że kłamał o swojej chorobie. A autor tekstu wciąż otrzymuje sygnały o kolejnych poszkodowanych przez niego osobach – Czekają mnie trzy miesiące w drodze, 1700 km, ale czuję, że mam siłę – przekonywał Oliver. Trzy dni dziennikarskiego śledztwa wystarczyły, by mężczyzna przyznał się, że kłamał o swojej chorobie. A autor tekstu wciąż otrzymuje sygnały o kolejnych poszkodowanych przez niego osobach
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Niektórzy do dziś nie mogą uwierzyć, że jego choroba była oszustwem. Był tak przekonujący, gdy na swoim facebookowym profilu „Nowotwór to nie wyrok” pisał o biopsji w Centrum Onkologii w Bydgoszczy, laparoskopii, tłoku w poradniach onkologicznych, o tym, że nie wie, jak zniesie kolejną dawkę chemii… „Tak to prawda, że to niesprawiedliwe i straszne, że to mnie, niektórych spotkało. Ale ile ja się dzięki tej chorobie uczę, ile nabieram dystansu do błahych spraw, a jak ważny stał się dla mnie człowiek i czas” – dzieli się dziesięć miesięcy po uruchomieniu profilu. Oliver W. ma już wtedy z pewnością sporą grupę internetowych znajomych. Większość go doskonale rozumie: sami chorują albo cierpią z powodu choroby bliskich. On sam pisze o raku płaskonabłonkowym węzłów chłonnych. Zamieszcza zdjęcia z ogoloną głową, ilustracje ze szpitalnych oddziałów…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.