Lekcja to nie wszystko

Gość Warszawski 35/2015

publikacja 27.08.2015 00:00

25 lat katechezy w szkole. Z ks. kanonikiem dr. Markiem Przybylskim, dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży warszawskiej kurii, rozmawia Joanna Jureczko-Wilk

Lekcja to nie wszystko Joanna Jureczko-Wilk / Foto Gość

Joanna Jureczko-Wilk: Ojciec prof. Andrzej Potocki OP, który prowadzi badania w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji na Uniwersytecie Warszawskim, podsumowując społeczne skutki obecności nauki religii w szkołach, uważa, że szkoły skorzystały na powrocie religii do klas, a parafie straciły. Zgadza się Ksiądz z tą opinią?

Ks. Marek Przybylski: To złożone zagadnienie. Wejście z katechezą do szkół było naturalnym działaniem misyjnym Kościoła, który głosi Dobrą Nowinę wszędzie i wszystkim. Rzeczywiście wprowadzenie katechetów do szkół, zorganizowanie lekcji religii – ale też etyki – bardzo szkoły zmieniło. Po pierwsze uwrażliwia na kwestie wiary i wychowania opartego na wyższych wartościach. Uczy też tolerancji, otwartości i szacunku dla poglądów drugiego człowieka. Nie sprawdziły się czarne scenariusze sprzed 25 lat, że religia w szkole będzie formą dyskryminacji ludzi niewierzących, a uczniowie innych wyznań będący w mniejszości lub wybierający etykę, będą niejako „napiętnowani”. Nic takiego się nie stało. Na szkolną katechezę mają szansę uczęszczać dzieci, których rodzice nie przyprowadzaliby do przykościelnych salek. Młode pokolenie zyskało kontakt z katechetami – prawdziwymi świadkami wiary, ludźmi żyjącymi nią na co dzień i nie wstydzącymi się wyznawać jej przed innymi. Katecheci w szkołach są często motorem różnych akcji społecznych na terenie szkoły, spotkań, pogadanek… To w większej mierze świadkowie wiary, mentorzy niż nauczyciele przedmiotu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.