Żądza panowania, strach i demoralizacja. Sztuka Stanisławy Przybyszewskiej w zadziwiająco aktualny sposób odkrywa toksyczny wpływ władzy na ludzi.
Intrygujący dialog dwóch przywódców rewolucji: Robespierre’a i Saint-Justa
Andrzej Karolak /Foto Gość
Los bywa okrutny. Bo jak wytłumaczyć fakt, że legendą obrósł pozbawiony talentu literackiego Stanisław Przybyszewski, a jego córka Stanisława z trudem przebiła się na sceny. A to przecież jej autorstwa jest „Sprawa Dantona”, „Dziewięćdziesiąty trzeci” czy wystawiona ostatnio w Teatrze Polskim sztuka „Thermidor” w reżyserii Edwarda Wojtaszka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.