J. Kaczyński: Musi decydować demokracja

aś, PAP

publikacja 13.12.2015 14:33

- 2015 r. to bardzo ważny rok, prawie tak ważny jak rok 1989. Musimy się zmobilizować, bo inaczej nie odniesiemy zwycięstwa - mówił podczas przemówienia Jarosław Kaczyński. W V Marszu Wolności i Solidarności, według różnych szacunków, bierze udział od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób.

J. Kaczyński: Musi decydować demokracja W marszu bierze udział kilkanaście tysięcy osób Tomasz Gołąb /Foto Gość

Marsz rozpoczął się od odśpiewania hymnu narodowego. Następnie krótkie wprowadzenie wygłosiła aktorka Katarzyna Łaniewska. Głos zabrał także Tomasz Sakiewicz, red. naczelny "Gazety Polskiej" i Andrzej Gwiazda, współtwórca NSZZ "Solidarność”. Działacz opozycji podkreślił, że od 70 lat wciąż trwa walka o te same cele. - Sam rząd nie wystarczy, rząd musi mieć armię, tą armią - wierną i patriotyczną - musimy być nią my - mówił Gwiazda.

Następnie głos zabrał prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Zwrócił uwagę, że V Marsz Wolności i Solidarności sięga nie tylko do przeszłości, ale jest "ważnym krokiem, w tym kierunku, który obraliśmy i który uzyskał poparcie społeczeństwa".

Prezes PiS z przypomniał, że "Solidarność" była "wydarzeniem niezwykłym, jedynym w XX-wiecznych dziejach świata, była największym ruchem społecznym być może w całych dziejach". - Solidarność była jednocześnie syntezą tego wszystkiego, co budowało przez wieki nasze zabiegi, naszą walkę o wolność, nasz republikanizm, naszą wiarę, że jesteśmy wspólnotą i razem budujemy polskie państwo, polską Rzeczpospolitą - mówił szef PiS. Zauważył, że mimo iż po 1989 r. dziedzictwo to zostało odrzucone, wciąż jest ono potrzebne. - Musimy budować wspólnotę, inaczej nie zbudujemy silnej Polski, nie zabezpieczymy naszej wolności, inaczej nie będziemy się w Europie liczyć, inaczej inni nie będą się liczyć z nami - przekonywał Kaczyński.

Podkreślił, że w 2015 r. znów mamy taką szansę. - To bardzo ważny rok, prawie tak ważny jak rok 1989. Musimy się zmobilizować, bo inaczej nie odniesiemy zwycięstwa - mówił.

W odpowiedzi, tysiące ludzi zebranych pod pomnikiem skandowało: "Damy radę”.

- Same słowa "damy radę” nie wystarczą, potrzebna jest mobilizacja - kontynuował prezes PiS.  - To musi być mobilizacja, to musi być sytuacja, w której nie tylko 13 grudnia, czy 3 maja będziemy gotowi zgromadzić się tutaj, w tym miejscu, czy w jakimś innym miejscu w Warszawie, by wspólnie upominać się o prawa i wspólnie pokazywać palcem tych, którzy nam tych praw odmawiają, bo dziś przecież sensem tej walki jest odrzucenie tej odmowy - odmowy przyznania nam praw - wzywał szef PiS. I apelował o wielką przebudowę Polski.

Wspominał wizytę papieża Jana Pawła II w Polsce w 1991 roku. - Przedstawił nam taki wielki, wyrosły właśnie z doświadczenia Solidarności i z nauki Kościoła plan budowy porządku, także porządku moralnego w naszym kraju. Został wtedy brutalnie odrzucony. Przypomnijmy - ojciec święty miał być wtedy w Polsce trzy razy, a był dwa, bo taką kampanię zorganizowano w naszym kraju, że po raz trzeci nie przyjechał - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Wzywał, by "odrzucić tych, którzy wtedy tą kampanię organizowali". - Oni są wciąż obecni. To oni są przeciw nam. To oni próbują nas zablokować. To oni wmawiają, że w Polsce dzisiaj demokracja jest zagrożona - mówił. - Bardzo wielu ludzi uwierzyło, że w środku gorącego lata jest mroźna zima, bo jak w telewizji tak powiedzieli, to tak jest. Dzisiaj nie o demokrację chodzi. Dzisiaj chodzi o to, by demokracja mogła rzeczywiście decydować, a nie garstka ludzi jednej strony, ludzi zaprzedanych obcym, a także wewnętrznym, ale niemającym nic wspólnego z interesem ogromnej większości Polaków - podkreślił. - Musimy - powtarzam - to przełamać. Ta droga jeszcze przed nami, przejdziemy ją, damy radę - przemawiał.

Prezes PiS pod pomnikiem Witosa złożył kwiaty. Następnie marsz ruszył w kierunku Al. Ujazdowskich. Początkowo manifestacja miała zakończyć się pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, ale "meta” w ostatniej chwili została zmieniona - manifestacja zakończy się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, gdzie głos znów zabierze Jarosław Kaczyński.

W marszu bierze udział wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości, m.in. minister środowiska Jan Szyszko, Ryszard Czarnecki, Jolanta Szczypińska czy Krystyna Pawłowicz i Joanna Lichocka.

Politycy PiS podkreślają, że tegoroczna manifestacja ma być m.in. wyrazem poparcia dla rządu i prezydenta Andrzeja Dudy.

Według szacunków stołecznej policji, w marszu bierze udział ponad 40 tys. osób. Według stołecznego ratusza - 15 tys.