Łazienkowski został celowo podpalony

aś /PAP

publikacja 22.12.2015 16:40

Prokurator umorzył śledztwo w sprawie pożaru mostu Łazienkowskiego, podstawą jest niewykrycie sprawców przestępstwa. - Z materiału dowodowego wynika, że doszło do celowego podpalenia - poinformowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

Łazienkowski został celowo podpalony Pożar Mostu Łazienkowskiego Tomasz Gołąb /Foto Gość

- Podstawą umorzenia śledztwa jest niewykrycie sprawców przestępstwa. Co ustaliliśmy w toku śledztwa, przede wszystkim w oparciu o cały materiał dowodowy, który zgromadził prokurator w ciągu kilkumiesięcznego śledztwa, jednoznacznie z niego wynika, iż doszło do celowego podpalenia mostu Łazienkowskiego. Możemy to powiedzieć w oparciu przede wszystkim o opinię biegłego oraz zeznania świadków - powiedziała rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury prok. Renata Mazur.

Śledztwo rozpoczęło się 15 lutego, niezwłocznie po ugaszeniu pożaru mostu, który zapłonął wieczorem 14 lutego. - Prokurator przeprowadził bardzo dużo czynności, przesłuchano kilkudziesięciu świadków, wykonano sześć ekspertyz, wykonano dwa eksperymenty procesowe - mówiła Mazur.

Poza kilkudniowymi oględzinami, prokuratura przeprowadziła przede wszystkim badania fizykochemiczne, a także powołała biegłego z zakresu pożarnictwa. Biegły wykonał m.in. eksperyment procesowy, który polegał na zbadaniu "minimalnego impulsu" niezbędnego do zapalenia się drewnianych elementów konstrukcji. Biegły analizował również przesłuchanie świadków. - Wśród kilkudziesięciu osób przesłuchana została jedna, która o godz. 12.30 pod mostem zauważyła trzech mężczyzn, wysiedli oni z czarnego samochodu, jeden z nich niósł w ręce kanister, półprzeźroczysty, znajdował się w nim płyn o kolorze żółtym, bardzo, w ocenie świadka, przypominający benzynę - mówiła Mazur.

Dodała, że jest to jedyny sygnał ze strony świadków wskazujący na to, że mogło dojść do podpalenia; mężczyzna, który złożył te zeznania nie zapamiętał marki samochodu. Sprawdzono w eksperymencie, że mężczyzna rzeczywiście mógł widzieć zdarzenie, o którym opowiada. Ale miejsce, w które mieli przyjechać mężczyźni nie jest monitorowane, podobnie jak drogi dojazdowe.

- Nie udało nam się ustalić personaliów osób, które tego dnia o godz. 12.30 zostały zaobserwowane. Natomiast cały materiał dowodowy jednoznacznie wskazywał, że pożar był wynikiem podpalenia - podkreśliła Mazur.

Biegły wykluczył również, że drugi pożar mostu mógł być wynikiem nieprawidłowej akcji gaśniczej, wykluczono ewentualne błędy strażaków przy gaszeniu pierwszego pożaru. Biegły wykluczył także, że sposób przeprowadzanych prac remontowych pod mostem Łazienkowskim wpłynął na przebieg pożaru.

Według szacunków straty poniesione w wyniku pożaru mostu Łazienkowskiego sięgają 120 mln zł.

Mazur przypomniała, że pierwsze zgłoszenie o pożarze mostu nastąpiło 14 lutego br. Parę minut po godz. 13 osoba, która była w okolicach mostu zauważyła ogień i powiadomiła straż pożarną, pożar został ugaszony. Jednak po kilku godzinach, parę minut po godz. 17 strażacy otrzymali kolejne zgłoszenie o słupie dymu wydobywającym się spod przeprawy. Znów na miejsce przyjechali strażacy, którzy stwierdzili, że ten drugi pożar jest dużo większy niż ten z godz. 13.

- Cała akcja gaśnicza trwała ponad 12 godzin, do jej przeprowadzenia użyto 108 jednostek straży pożarnej - była to zarówno państwowa, jak i ochotnicza straż pożarna, a obszar jaki został zajęty przez ogień sięgał ok. ośmiu tysięcy metrów kwadratowych - powiedziała Mazur.

Ogień prawdopodobnie pojawił się najpierw na składowisku drewna pod jednym z filarów, po stronie praskiej. Następnie się rozprzestrzenił. Temperatura miejscami sięgała 1000 stopni Celsjusza. Wyłączenie mostu z ruchu spowodowało znaczne utrudnienia komunikacyjne w stolicy.

Most Łazienkowski został otwarty dla ruchu w końcu października, po trwającej ponad osiem miesięcy odbudowie. Koszt odbudowy mostu to ponad 100 mln zł, z czego połowę przekazał rząd. Odbudowanym mostem Łazienkowskim przejeżdża ponad 101 tys. pojazdów na dobę, więcej jest tylko na moście Grota-Roweckiego - 162 tys. i Siekierkowskim - 113 tys.

Rzeczniczka prokuratury podkreśliła, że umorzenie śledztwa nie oznacza, że jest zakończone na zawsze - sprawa będzie w dalszym ciągu monitorowana.