Warszawa liczy bezdomne koty

jjw

publikacja 19.01.2016 11:51

Dachowców coraz więcej, a "szczury biegają jak modelki na wybiegu".

W stolicy żyje prawie 30 tys. bezdomnych kotów W stolicy żyje prawie 30 tys. bezdomnych kotów
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Jak podaje portal tvn.warszawa.pl, na wniosek radnego Michała Czaykowskiego, który od społecznych opiekunów bezdomnych kotów otrzymał sygnał o zmniejszaniu się ich liczby w Warszawie, ratusz policzył stołeczne dachowce. 

Okazało się, że ich populacja w ostatnich latach wcale nie zmalała, a wręcz przeciwnie: z roku na rok wzrasta i obecnie wynosi prawie 30 tys. 

W 2015 roku w Warszawie mieszkało ich 29 618, rok wcześniej o 482 koty mniej - 29 136. W 2013 naliczono 28 956, a w 2012 - 28 290.

Jak dokonano obliczeń? Dane dostarczyli społecznicy, opiekujący się zwierzakami. Najwięcej zliczyli ich na Mokotowie: 3760. Niewiele mniej żyje też na Bielanach i Targówku. Na końcu listy znajduje się Wilanów, gdzie doliczono się zaledwie 276 kotów i liczba ich w ostatnich latach mocno spadła. Za to na Pradze Północ i w Wesołej, dwukrotnie wzrosła.

Liczby te są oczywiście szacunkami, obarczonymi błędem, ale są niezbędne do przygotowania właściwej opieki nad zwierzakami. Ratusz apeluje o pomoc bezdomnym zwierzętom, zwłaszcza w okresie zimy. Sam też pomaga pomagać.

Osoby społecznie opiekujące się kotami wolno żyjącymi, mogą zgłaszać się do Wydziałów Ochrony Środowiska dla Dzielnic m.st. Warszawy w celu otrzymania skierowań na sterylizację i kastrację oraz ewentualne leczenie zwierząt. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy zapewnia także karmę, która przekazywana jest ich opiekunom. Aby ją otrzymać, należy zgłosić się do Wydziałów Ochrony Środowiska dla Dzielnic m.st. Warszawy. 

Mieszkańcy niektórych rejonów Mokotowa z przekąsem komentują: "Koty są, a szczury biegają jak modelki po wybiegu".

- Wbrew pozorom instynkt łowczy kotów nie zależy od pełnego lub pustego brzucha. Kocięta uczą się go od rodziców. Polują również koty domowe - mówi weterynarz Marcin Kabaj. 

Może więc na Mokotowie jest ich wciąż za mało?