Bo lew będzie smutny

Tomasz Gołąb

publikacja 20.01.2016 11:26

Urzędnicy zakazują cyrków ze zwierzętami. Będą protesty oburzonych rodziców?

Bo lew będzie smutny Czy grożą nam puste trybuny cyrkowe? Tomasz Gołąb/ Foto Gość

Nie zobaczymy już w Warszawie foki łapiącej kółka, słonia stającego na tylnych łapach, ani koni w pióropuszach biegnących wokół cyrkowej areny. Urzędnicy zakazali właśnie rozstawiania namiotów cyrkowych, w których tresuje się zwierzęta, na terenach należących do miasta. O powstanie takiej regulacji wnioskowały m.in. organizacje pozarządowe broniące ich praw. Jako pierwszy cyrków ze zwierzętami zabronił prezydent Słupska, Robert Biedroń. 19 stycznia takie rozporządzenie podpisała również Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisała.

Powód? 

"Wykorzystywanie zwierząt do celów rozrywkowych wzbudza coraz więcej kontrowersji nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Osoby prywatne oraz organizacje pozarządowe, których statutowym celem jest ochrona zwierząt, poddają krytyce wszelkie imprezy z udziałem zwierząt, a w szczególności przedstawienia cyrkowe" - argumentują władze miasta, powołując się m.in. na opinię psychologów z Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk, którzy "wskazują jednoznacznie na szkodliwy wpływ ich oglądania na dzieci. Podkreślają, że działalność ta ukazuje zwierzęta zniewolone, zachowujące się wbrew własnej naturze, często oglądane też w ciężarówkach, klatkach czy na uwięzi, co może utrwalać w dzieciach przekonanie, że nie ma niczego złego w takim traktowaniu zwierząt". 

Bo lew będzie smutny   – To zarządzenie jest wynikiem rosnącej świadomości i wrażliwości społeczeństwa. Chcemy propagować właściwe wzorce relacji człowiek-zwierzę. Dzięki tej regulacji zakazana zostanie również dystrybucja biletów i promocja tego typu wydarzeń zarówno w Urzędzie m.st. Warszawy, urzędach dzielnic, jak i jednostkach organizacyjnych naszego miasta – mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent m.st. Warszawy.

Nowe zarządzenie zakazuje udostępniania nieruchomości stanowiących mienie m.st. Warszawy oraz będących w jego zarządzie na potrzeby objazdowych przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt.

"Nowo powstałe prawo jest wynikiem społecznego sprzeciwu wobec przedmiotowego traktowanie zwierząt w cyrkach. Dezaprobatę opinii publicznej budzi zmuszanie ich poprzez tresurę, do wykonywania czynności niezgodnych z ich naturą, a także nie zapewnianie warunków bytowania stosownych do potrzeb gatunku, karygodne warunki transportu oraz miejsc przebywania zwierząt między występami i poza sezonem" - dowodzą urzędnicy.

W internecie istnieje mnóstwo stron, których autorzy nawołują do bojkotu cyrków ze zwierzętami. Obrońcy ich praw argumentują, że cyrk nie jest zabawny, a tresura dla zwierząt niewola, ciągły strach i cierpienie. Zwierzęta w cyrkach przebywają bowiem w obcym dla nich klimacie, oderwane są od stada i pozbawione możliwości relacji z innymi przedstawicielami swojego gatunku. Przetrzymywane są w stalowych klatkach, które opuszczają tylko na czas występów. Co więcej, są nieustannie przewożone z miejsca na miejsce, co staje się dla nich źródłem dodatkowego stresu.

Obrońcy praw zwierząt podkreślają, że standardową techniką szkolenia zwierząt cyrkowych jest stosowanie kar cielesnych, a prawda o ich tresurze pozostaje większości nieznana widzom.

Cyrkowcy nie zamierzają składać jednak broni. Koalicja „Cyrk ze zwierzętami” reprezentująca polskie cyrki oraz treserów opublikowała petycję do Sejmu, w której informuje, że "zwierzęta w polskich cyrkach nie cierpią i nie dzieje im się żadna krzywda. Występy zwierząt na arenach odbywają się w oparciu o niezwykle restrykcyjne przepisy prawa polskiego i międzynarodowego. Harmonogram występów z udziałem zwierząt zatwierdza każdego roku Główny Lekarz Weterynarii, który między innymi bada, czy wykonywane przed publicznością elementy nie są nienaturalne lub zbyt trudne. Liczne niezapowiedziane kontrole przeprowadzone przez powiatowych lekarzy weterynarii nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Niejednokrotnie są oni pod wrażeniem warunków w jakich przebywają zwierzęta. Opowieści o hakach, kijach, pejczach, rozżarzonych płytach są absolutną nieprawdą. Stanowczo protestujemy przeciwko takim pomówieniom" - czytamy w petycji.

Dla kilkunastu funkcjonujących w Polsce cyrków ograniczenie działalności oznacza problemy finansowe. Rocznie polskie cyrki odwiedza 1,5 mln widzów. Właściciele cyrków zamierzają rozpocząć zbieranie wśród nich podpisów popierających tresurę zwierząt w cyrkach.