Za Janka, Pawła, Kamilę...

Tomasz Gołąb

publikacja 13.02.2016 21:08

Na ulicy trudno żyć, i trudno na niej umierać. Wspólnota św. Idziego modliła się z bezdomnymi za ich przyjaciół, którzy umarli bez dachu nad głową.

Za Janka, Pawła, Kamilę... W liturgii wzięło udział około 100 bezdomnych osób Tomasz Gołąb /Foto Gość

Janusz chorował na serce. Wezwana karetka po długich nalegania zabrała go do szpitala, z którego został wypuszczony po podstawowych badaniach. Zmarł następnego dnia na ulicy.

32-letni Adam w mroźną noc został wyrzucony z klatki, na której spał. Zmarł z wychłodzenia organizmu.

Pani Klaudia, starsza samotna kobieta odeszła w styczniu 2015 r. Czekała na pogrzeb trzy miesiące, a ponieważ policji nie udało się potwierdzić jej tożsamości i odnaleźć rodziny, została pochowana w grobie z tabliczka "NN".

- Na ulicy trudno żyć i trudno na niej umierać. Bezdomni często odchodzą tak jak żyli, w sposób anonimowy i niezauważony. Dzieje się tak zwłaszcza zimą, gdy wiele osób umiera nie tylko z powodu mrozu, ale i obojętności innych. Ten kto żyje na ulicy rzadko jest nazywany po imieniu i każdego dnia staje się coraz bardziej anonimowy. Pamięć o tych osobach ich imiona i twarzach jest wyrazem naszej przyjaźni. Ale wierzymy też, że Bóg zna po imieniu każdego człowieka - mówiła na rozpoczęcie liturgii Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską Wspólnotę Sant’Egidio.

Za Janka, Pawła, Kamilę...   Każdy zmarły bezdomny to jedna świeca. Co roku ich przybywa Tomasz Gołąb /Foto Gość Warszawscy bezdomni kolejny raz spotkali się w kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim, aby wraz ze swoimi przyjaciółmi modlić się za tych, którzy zmarli, żyjąc na ulicach ich miasta.

Mszę św. sprawował o. Konrad Keler SVD. Liturgia ma być nie tylko wyrazem pamięci o tych osobach, ale jednocześnie apelem do mieszkańców Warszawy o przeciwstawianie się obojętności i o solidarność z osobami bezdomnymi i ubogimi - zimą i w ciągu całego roku, co może ocalić ich życie i uczynić lepszym życie nas wszystkich.

- Dla tylu osób nie było miejsca w gospodzie. Może umarli samotni na ulicy? Nikt z nas nie przyszedł im z pomocą. Prorok Izajasz mówi, że jeżeli myślimy o nawróceniu się do Boga, mamy zwrócić się do bliźnich którzy są wokoło. Im bardziej konsumujemy, tym mniej zostaje dla innych. Nie groź palcem. Daj szansę, by bezdomny zarobił na chleb. Jeśli naprawisz relację z drugim człowiekiem i z Bogiem, ciemność w tobie zamieni się w jasność. Bo można się zagubić w poszukiwaniu ciągle czegoś więcej dla siebie. Jeśli zapominamy o potrzebujących, to co trzymamy dla siebie nie przyniesie nam radości. Nikt nie jest tak biedny, by nie mógł czymś obdarować drugiego człowieka. Choćby życzliwym spojrzeniem - mówił w homilii o. Konrad Keler.

Za Janka, Pawła, Kamilę...   Na koniec każdy otrzymał tulipana oraz obrazek z Matką Bożą Nieustającej Pomocy Tomasz Gołąb /Foto Gość W czasie Mszy Świętej organizowanej przez Wspólnotę Sant’Egidio, wymieniane były imiona osób bezdomnych, które odeszły w ostatnich latach.

Przy każdym imieniu przyjaciele bezdomnych zapalali na znak pamięci świecę przed ołtarzem. Na koniec każdy z uczestników liturgii otrzymał kwiat i obrazek Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Po Mszy Świętej uczestnicy modlitwy zaproszeni zostali na wspólny posiłek w Gimnazjum nr 42 im. Bohaterek Powstania Warszawskiego.

Wspólnota Sant’Egidio jest ruchem świeckich założonym w 1968 r. w Rzymie przez Andreę Ricardiego. Obecnie skupia ok. 60 tys. osób w 75 krajach. W Warszawie wspólnota funkcjonuje od 2008 r. i liczy ok. 50 osób.

Poza pomocą bezdomnym angażuje się m.in. we wspieranie osób starszych i chorych i działania na rzecz pokoju. Tradycja wspólnej modlitwy w intencji osób bezdomnych narodziła się w Rzymie po śmierci Modesty Valenti, która zmarła 31 stycznia 1983 roku w okolicach dworca Termini, bo obsługa karetki odmówiła zabrania jej do szpitala. 

Jak informuje Wspólnota Sant’Egidio, już ponad 90 osób w całej Polsce zmarło tej zimy z powodu wychłodzenia organizmu. Większość z nich to osoby bezdomne.