Pączek w posagu

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 13/2016

publikacja 24.03.2016 00:00

Rodzinna tradycja. Takich pączków i święconek jak pradziadek Władysław nie robił nikt w Warszawie. Z ciasta i cukru wyczarowywał koszyki, baranki, jajeczka… „Artystyczne cudeńka” – mówili z zazdrością przedwojenni cukiernicy.

Sylwia Tomaszkiewicz jest czwartym pokoleniem prowadzącym znaną warszawską cukiernię założoną w 1925 r. Sylwia Tomaszkiewicz jest czwartym pokoleniem prowadzącym znaną warszawską cukiernię założoną w 1925 r.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Smaku tych ciast, ciasteczek, strucli i wielkanocnych słodkości z przedwojennej cukierni przy ul. Wolskiej na próżno byłoby teraz szukać na półkach supermarketów, a nawet małych cukierni. Władysław Zagoździński miał niezwykły talent do cukierniczych wyrobów i twarde zawodowe zasady: piekł tylko z najlepszych surowców i nie uznawał spulchniaczy, sztucznych barwników ani konserwantów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.