Czego nie wypowie słowo

Hanna Karolak

publikacja 20.06.2016 11:43

Gest, ledwie dostrzegalny ruch dłoni. grymas bólu, pochylona pod wpływem nieznanego nam ciężaru sylwetka - czy nie znaczy to więcej niż słowo? W Warszawie odbył się XVI Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu.

Czego nie wypowie słowo Każda etiuda w Teatrze Pantonimy to pełen ekspresji kształt sceniczny Andrzej Karolak /Foto Gość

Gest, ledwie dostrzegalny ruch dłoni. grymas bólu, pochylona pod wpływem nieznanego nam ciężaru sylwetka - czy nie znaczy to więcej niż słowo? Z tej niedookreśloności zrodziła się sztuka intrygująca, zagadkowa, frapująca, zyskująca coraz większy rozgłos, coraz większe zainteresowanie, słowem stawiająca pytania częściej niż udzielająca odpowiedzi: pantomima.

W Warszawie w dniach 10-19 czerwca odbył się XVI Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu. Na trzech scenach Teatru Dramatycznego pojawili się artyści, którzy dotąd nigdy w naszej stolicy nie gościli. Zainteresowanie po obu stronach rampy było ogromne. Emocje, namiętności, oczekiwanie na kres i próba dokonania bilansu życia to materia, jaką się żywi teatr. Teatr operujący słowem. Czy gdy tego słowa zabraknie, gdy twórca z niego świadomie zrezygnuje, te emocje rosną czy maleją? Czy analiza stanu ducha artysty i widza podlega głębszej racjonalizacji, czy odwrotnie, te namiętności wybuchają bez opamiętania?

Przedstawienie studentów Berlińskiej Szkoły Artystycznej „ Die Etage” firmuje swój spektakl słowami Dostojewskiego: „Fakty to nie wszystko - przynajmniej połowa zależy od ich interpretacji”. Nie bez kozery libretto tego spektaklu inspirowane jest „Zbrodnią i karą” Dostojewskiego. Mimo pytań o fundamentalne wartości, takie jak miłość czy moralność, sztuka tych młodych wykonawców to nie pozbawiona humoru swobodna gra z tekstem.

Jak deklaruje dyrektor artystyczny festiwalu Bartłomiej Ostapczuk, tegoroczna edycja to podróż po odmiennych biegunach pantomimy. To pozwala nam pamiętać, że pantomima uruchamia jedynie grę wyobraźni, inspiruje odbiór prowokując w różnorodności gatunków doszukiwanie się bliskich sobie odpowiedzi. Toteż drugi, niemiecki spektakl Międzynarodowej Grupy Twórców „Familie Floz – Infinita” to pytania o rzeczy ostateczne, o śmierć i życie. Tym razem twórcy sięgają po środki aktorskie, a także po maski zniekształcające realistyczny obraz wykonawców. Widz zostaje wprowadzony w marzenia senne, gdzie wszystko jest możliwe.

Czeska prezentacja Etiud to pokaz możliwości studentów katedry pantomimy w Pradze. Nie uciekają od horroru i dokumentu. I wreszcie pantomima francuska, ”Les Aimants” Compagnie Mangano Massip to aktualny spektakl o niemożności porozumienia się. Co się stało z miłością, i czy kiedyś istniała? - pytamy w imieniu bohaterów. Została cisza, która zabija. Warszawskie Centrum Pantomimy prezentuje etiudy stanowiące nie tyle widowisko, ile materiał edukacyjny, podobnie jak Wieczór Historii Pantomimy z Francji nawiązujący do tradycji największego francuskiego mima, występującego niegdyś w Polsce Marcela Marceau.

No i spektakl, który warszawskiej publiczności jest szczególnie bliski: ”Lustro” Leszka Mądzika, kolejny popis autorski Sceny Plastycznej KUL-u. Scenariusz, reżyseria, scenografia Leszka Mądzika, muzyka współgrająca z formą ,też niezwykła, autorstwa Piotra Klimka. Fragment „Samotności” Brunona Schulza czyta Jerzy Radziwiłowicz. „Jak wyglądam? Czasami widzę się w lustrze” - wyznaje poeta. Poeta tragiczny, wokół którego krążą dzikie bestie. Tekst napisany w roku 1937 jest jakby proroctwem losu. Niezawinionego. Zaplątane w tafle luster ego poety, który nie jest w stanie powrócić, uwięziony wśród wielu luster. Założona w 1969 roku Scena Plastyczna KUL-u czerpie z nieograniczonej wyobraźni twórcy. Tajemnicze światy, które od lat tworzy Mądzik zanurzone są w mroku. Z tego mroku wyłania się intrygująca, nigdy nie rozwikłana tajemnica bytu. W foyer Sceny na Woli widz ma szansę obejrzeć równie niezwykłą jak spektakl wystawę fotografii Leszka Mądzika, zatytułowaną „Piętno czasu”. Jak mówi autor, te zdjęcia to nie tylko pasja czy hobby. Ich temat stanowi inspirację przy tworzeniu scenariuszy.

I jeszcze ostatni spektakl, „Bachantki” według Eurypidesa, wystawiony z okazji 60-lecia Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Można by poświęcić tej niezwykłej artystycznej, choć przecież cyklicznej imprezie więcej miejsca, choćby uczestnictwa dyrektora Bartłomieja Ostapczuka w warszawskich teatrach, jego wojaży po Japonii ,Anglii, Chinach, Stanach Zjednoczonych, Szwecji, Nowej Zelandii - by wymienić tylko niektóre miejsca, gdzie zaistniał jako twórca. Ale nie martwmy się, nadrobimy te braki już za rok, podczas kolejnej Edycji Międzynarodowego festiwalu Sztuki Mimu.