Katownia na Pradze zniknie?

Tomasz Gołąb

publikacja 28.06.2016 17:14

IPN nie ma pieniędzy na wykup budynku po katowni NKWD i UB. Właściciel za cenne historycznie piwnice i część parteru w obecnym stanie oczekuje 2,5 mln zł.

Katownia na Pradze zniknie? Katownia UB przy ul. Strzeleckiej 8. Na ścianach zachowało się kilkadziesiąt inskrypcji katowanych tu więzniów Tomasz Gołąb /Foto Gość

"Klitka tak mała, że z trudem mogliśmy się koło siebie położyć, głowy dotykają jednej ściany, a od nóg do przeciwległej nie było nawet kroku. Słowem rozmiar grobu. Podłoga gliniana, pokryta grubą warstwą miału węglowego i cieniutką proszku z czegoś, co dawniej nazywało się zapewne słomą. Żadnego okienka. W kompletnej ciemności przesiedzieliśmy kilka dni, zatraciwszy zupełnie pojęcie czasu. Potem zainstalowano żarówkę, palącą się czerwonym nikłym światłem. Paliła się dla odmiany całą dobę, do reszty rozstrajając nerwy i wyżerając oczy. (...) Biedy nas dwóch w porównaniu z trzecim współtowarzyszem były niczym. To był prawdziwy bohater-męczennik. Niestety, nawet jego nazwiska zanotować nie mogę, mam wrażenie, że używane przez niego Borowicz było pseudonimem. (...) W śledztwie żądano, by wydał innych, a on milczał. Przez kilka dni, może nawet tydzień bito go prawie bez przerwy dzień i noc; na krótkie pauzy powracał do naszej piwnicy. Krew mu szła nie tylko z nosa, ust, uszu, ale po prostu ze wszystkich otworów ciała". To fragment wspomnień Zygmunta Domańskiego.

W 2005 r. w budynku na ul. Strzeleckiej 8 odkryto ślady po katowni. Kilkadziesiąt inskrypcji zachowało się do dziś w miejscu, gdzie w latach 1944-1945 znajdowała się kwatera NKWD, a w latach 1945-1948 areszt Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Po torturach przy ul. Strzeleckiej 8 żołnierze AK grawerowali w cegłach ostatnie modlitwy, krzyże, imiona bliskich i wizerunki Matki Bożej. „Śmierć będzie dla nas wyzwoleniem” - widnieje na jednej ze ścian.

Dziś budynek jest w rękach prywatnego dewelopera. Rzeczniczka prasowa IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak poinformowała w komunikacie przesłanym PAP, że pod koniec maja br. właściciel budynku przesłał do IPN ofertę sprzedaży piwnic i części parteru za 2,5 mln zł bez wykończenia lokalu na potrzeby placówki dydaktyczno-edukacyjnej lub za 3,2 mln zł - z wykończeniem lokalu. Właściciel wyznaczył termin do 15 czerwca br. na podpisanie przedwstępnej umowy oraz do 28 lutego 2017 r. na zawarcie finalnej umowy.

"IPN nie dysponuje w tegorocznym budżecie środkami inwestycyjnymi niezbędnymi do zakupu części budynku na ul. Strzeleckiej 8. Po otrzymaniu oferty zaplanowano tę kwotę w budżecie na 2017 r." - głosi komunikat IPN.

Przeczytaj także:

IPN chciałby zorganizować w dawnej katowni placówkę edukacyjno-wystawienniczą. 4 czerwca 2014 r. pomiędzy IPN a deweloperem doszło do podpisania listu intencyjnego, w którym deweloper oświadczył, że "w przypadku zawarcia z IPN umowy najmu lokalu wyraża gotowość przystosowania ich do dnia 1 czerwca 2015 r. na potrzeby placówki dydaktyczno-edukacyjnej poprzez przebudowę i zmianę sposobu użytkowania części piwnic i parteru". "Od tego czasu IPN gotów jest do podpisania wynegocjowanej umowy wynajmu na 10 lat. Niestety, od wielu miesięcy ze strony właściciela pojawiają się coraz to nowe oczekiwania i żądania wobec Instytutu" - głosi komunikat.

Budynek przy ul. Strzeleckiej 8 (według starego adresu przy ul. Środkowej 13) powstawał w drugiej połowie lat 30. XX wieku, jego właścicielem był hr. Zbigniew Jórski. Dom wyróżniał się spośród innych praskich budynków (wzmocnione stropy, solidne piwnice), do 1939 r. nie był jednak zamieszkany (był ukończony w stanie surowym). W czasie II wojny zasiedlili go częściowo dzicy lokatorzy, którzy zostali usunięci przez Sowietów po zdobyciu przez nich Pragi we wrześniu 1944 roku. W zimie 1944/1945 obiekt ten stał się kwaterą główną NKWD na obszarze Polski Lubelskiej. Tu przez szereg tygodni urzędował gen. Iwan Sierow, tuż obok zaś płk P. Michajłow (dowódca praskiej grupy operacyjnej).

Tu zwożono aresztowanych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, tu w mieszkaniach zamienionych na pokoje przesłuchań prowadzono śledztwa. Przez zaadaptowane na podręczny areszt piwnice przewinęły się setki osób, stąd ekspediowano je do obozu NKWD w Rembertowie. "W Warszawie na Strzeleckiej codziennie od trzech tygodni dokonywane są egzekucje na członkach AK. O godzinie 3-4 rano wiesza się 7-8 skazańców. Niezależnie od tego, tyluż więźniów rozstrzeliwuje się w piwnicach. Przed śmiercią stosowane są najpotworniejsze tortury. Wyrok wykonuje osobiście Żyd Falkensztajn - cywilny funkcjonariusz NKWD" - raportował wywiad Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj z sierpnia 1945 roku.

Począwszy od lata 1945 r. gmach przy Strzeleckiej stracił stopniowo swoją rangę w hierarchii sowieckich placówek operacyjno-śledczych. Ostatecznie latem 1945 r. przejął go WUBP w Warszawie, wykorzystując do 1948 roku. Potem lokale zasiedliły rodziny członków UB.

Przeczytaj także: