Szczyt wszystkiego

Tomasz Gołąb

Wprawdzie szczyt NATO przypada na miesiąc wakacyjny, ale skala utrudnień, z jakimi przyjdzie zmierzyć się warszawiakom, może przerażać.

Szczyt wszystkiego

Nie chcę siać paniki. Ale gdy zobaczyłem żółtą tablicę z informacją, że "w dniach 8-9 lipca Al. Jerozolimskie będą zamknięte", dotarło do mnie to, co wydarzy się podczas szczytu NATO.

Szczyt NATO w Warszawie będzie największym w historii Sojuszu. Będziemy gościć głowy 50 państw, w tym sekretarza generalnego NATO, prezydentów USA, Francji, przywódców Niemiec i Wielkiej Brytanii, z ministrami spraw zagranicznych i obrony narodowej i prawie 2,5 tys. osób towarzyszących, nie mówiąc o 2 tys. dziennikarzy z całego świata. Po Warszawie będzie przejeżdżać około 200 kolumn złożonych z 4 do 10 samochodów, poruszanie się po centrum miasta będzie bardzo utrudnione. A gdzieniegdzie w ogóle niemożliwe, nawet na rowerze, nawet pieszo. Nie pamiętam, by kiedykolwiek jakieś wydarzenie spowodowało tyle utrudnień.

Na kilkudziesięciu ulicach ścisłego centrum, Woli i Ochoty przez trzy dni nie da się zaparkować, a autobusy pojadą tak, że nawet ZTM do końca nie wie... Wyłączone z ruchu zostaną m.in. Aleje Jerozolimskie i most Józefa Poniatowskiego, rondo J. Waszyngtona, al. Zieleniecka, Wybrzeże Szczecińskie, J. Zamoyskiego, Wał Miedzeszyński, Królewska, Senatorska, Podwale, Miodowa, Emilii Plater, Poznańska... Uff. Zamknięta będzie nadwiślańska plaża na wschodnim brzegu rzeki pomiędzy mostem Józefa Poniatowskiego a Świętokrzyskim, a piesi nie wejdą na al. Zieleniecką, Wybrzeże Szczecińskie, most i al. Józefa Poniatowskiego.

Trochę za dużo jak dla mnie. Na szczęście biorę na te dni urlop. Tego samego życzę też innym, którzy pracują lub mieszkają w ścisłym centrum. Twierdzę, że Warszawa nie nadaje się na twierdzę.

TAGI: