Lipa, nie almanach

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 21.07.2016 11:15

400 stron wydruku z internetu za 90 zł? Nie dajcie się nabrać na "Almanach katolicki".

Lipa, nie almanach Oszuści naciągają emerytów na "Almanach". Słowo "katolicki" ma uspokajać nabywcę, ale publikacja okazuje się bublem Tomasz Gołąb /Foto Gość

Najpierw zadzwonili.

- Będzie pan teraz w domu? Mam dla pana "Almanach katolicki" - uprzejmy głos poprosił o kilka minut cierpliwości. Za chwilę dzwonek do drzwi. Przesyłka szczelnie zaklejona. - 89,90 się należy.

- Różne książki zamawiam, więc się nie zdziwiłem. Usiłowałem tylko w pamięci odszukać, czy kiedyś wyrażałem chęć posiadania "Almanachu" - zastanawia się Krzysztof Przygoda, przewodnik warszawski.

Otworzył kopertę. I oniemiał. 400-stronnicowa publikacja bez autora. A w niej, wyglądające na wydruki ze stron internetowych, pozbierane przypadkowo informacje z życia Kościoła katolickiego. Od podziału administracyjnego, po kilka modlitw. Od programu pielgrzymek z Koluszek po opis - z błędami - kilku sanktuariów.

- Akurat na tym znam się dobrze. Więc już po pobieżnym wertowaniu wychwyciłem kilka poważnych błędów. Ostrzegam wszystkich przed tym wydawnictwem. Wypuściło bubel, a nie "Alamanach" - irytuje się Krzysztof Przygoda.

"Wydawnictwo Książek Religijnych" nie tylko nie posiada imprimatur odpowiednich władz kościelnych, ale nie występuje nawet w bazie legalnie działających firm. Publikacja nie ma wymaganego na polskim rynku księgarskim numeru ISBN.

Dzwonię do firmy zarejestrowanej przy ul. Piłsudskiego 36 w Sosnowcu. To jedyny kontakt do wydawcy. Też okazuje się fałszywy.

- Tu nigdy takie wydawnictwo nie istniało. Dostajemy tysiące listów i telefonów, ale to wydawnictwo religijne to lipa, oszustwo - informuje miła pani przez telefon.

"Również czuję się oszukana przez to wydawnictwo. Odmówiłam odebrania przesyłki kurier postraszył, że i tak przesyłkę przyślą na mój koszt. Po otwarciu przesyłki zobaczyłam Almanach katolicki zamiast w twardej oprawie jest miękka oprawa, zamiast papieru kredowego papier makulaturowy. Odesłałam przesyłkę w dniu 24.11.15 priorytetem za potwierdzeniem odbioru. Niestety przesyłka wróciła do mnie z adnotacją " Nie odebrane w terminie Sosnowiec 11.12.15". Poniosłam dodatkowe koszty opłaty za wysłanie do wydawnictwa oraz koszty zwrotu z Sosnowca" - napisała w internecie inna z poszkodowanych. Takich głosów jest więcej, bo wydawnictwo naciąga już od kilku lat.

"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo" - cytat z prologu Ewangelii św. Jana wydrukowano na drugiej stronie "Almanachu". Na okładce zdjęcie św. Jana Pawła II z wieżą Jasnogórskiego Sanktaurium. Niestety kradzione. Podobnie jak kilkadziesiąt zdjęć wykorzystanych wewnątrz publikacji. Szkoda pieniędzy.