Miłość cierpliwa jest?

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 08.10.2016 22:35

Jak budować zdrowe małżeństwo? Kiedy udać się do poradni? Jak prawić komplementy? Odpowiedzi można znaleźć na trwającym do niedzieli II Warszawskim Kongresie Małżeństw.

Miłość cierpliwa jest? Młode małżeństwa w drugim dniu kongresu uczestniczyły całymi rodzinami Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Tematem tegorocznej edycji kongresu są słowa św. Pawła "Miłość cierpliwa jest”.

- Jeśli doświadczam permanentnego niezrozumienia w małżeństwie, to wydaję się, że  "Hymn o miłości" jest nie dla mnie. Proszę, zwracam uwagę, a to jak rzucać grochem o ścianę. A jednak św. Paweł miał rację i w tej sytuacji. Zaczął od wskazania cierpliwości. Najpierw trzeba współmałżonka wysłuchać, a zaraz potem przyjąć z życzliwością, bo drugim wezwaniem w hymnie jest określenie "miłość łaskawa” - mówił drugiego dnia kongresu w parafii Ofiarowania Pańskiego na Natolinie Jerzy Grzybowski, doktor geografii, współzałożyciel i moderator Spotkań Małżeńskich, autor książek o relacjach między mężem i żoną.

Sugerował, by cierpliwość miała charakter dynamiczny, aktywny i kreatywny, a rozmowa ze współmałżonkiem nie była prowadzona metoda krzyku, szantażu czy nacisku.

- Druga strona musi czuć się akceptowana. To, że zachowuje się przykro wobec mnie wypływa z nieradzenia sobie z samym sobą. Jeśli ja niecierpliwie zwracam uwagę, to też zaburzam relację - wyjaśniał.

Zwrócił uwagę, że cierpliwość jest również ważna w relacji z dziećmi. - Jeśli pociecha krzyczy, to my zwracając uwagę nie zachowujemy się jak one - radził. Wskazał, że cierpliwość realizuje się przez dialog.

- Słuchanie drugiego polega na uważnym towarzyszeniu mu do końca wypowiedzi. Nie może być tak, że kiedy on jeszcze mówi, ja przygotowuję cięta ripostę i tylko czekamy, by skończył lub staramy się mu przerwać, by samemu się wypowiedzieć - tłumaczył Jerzy Grzybowski.

Obecny na konferencji ks. dr Krzysztof Grzywocz, wykładowca teologi duchowości i egzorcysta diecezjalny,  zauważył z kolei, że wybór cierpliwości jak i niecierpliwości zależy od sytuacji.

-  Nie można hamować dobrej spontaniczności. Za dobrym impulsem trzeba iść i gorliwie go realizować. Cierpliwość byłaby błędem. Czasami jednak nie możemy czekać. Czekanie byłoby zdradą. Impulsy związane z agresją są destrukcyjne. Wobec przemocy, krzywdy, arogancji nie można być cierpliwym - mówił.

Przestrzegł przed zbyt późnym zgłaszaniem się na terapie dla par. - W poradni w Opolu, gdzie posługuję, ludzie przychodzą wtedy, gdy mają już prawie złożone pozwy rozwodowe. Mówią: "My już jesteśmy na granicy rozwodu, ale przyszliśmy, bo może pani coś zrobi”. I co ta biedna terapeutka ma powiedzieć? "Zróbcie dziesięć przysiadów” . Polecam „Spotkania Małżeńskie” i przyjcie do poradni jak się jest młodym małżeństwem i zauważy się, że coś się zaczyna psuć - sugerował.

Stanowczo podkreślił, że naprawa sytuacji jest ciężką pracą i wymaga czasu.

- Ciąganie małżonka po całej Polsce na kolejną Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie jest formą przemocy. Czy nie lepiej zamiast tak jeździć od kościoła do kościoła wybrać się na terapię w swoim mieście? Nie można myśleć magicznie. Oczywiście cuda się zdarzają, ale niezwykle rzadko.  A największym cudem jest wytrwać w małżeństwie i krok po kroku pogłębiać relację - mówił ks. Grzywocz.

Sugerował, by w przypadku trudności w związku zapytać szczerze druga osobę, co takiego jest we mnie, że to utrudnia nasze bycie razem. Wskazał, że do szczęśliwego pożycia konieczna jest umiejętność karmienia egzystencjalnych potrzeb.

- Często powodem kryzysów w małżeństwie jest zaprzestanie troski o dobre imię drugiego i  niechwalenie, a człowiek niechwalony gaśnie. Chwalić trzeba konkretnie, publicznie i nie za dużymi porcjami. Jeśli nie chwalisz żony to jest to forma przemocy. Nie mówimy: „Pamiętasz jak byliśmy młodzi, to ...”. Zostawmy konserwy na czas wojny - żartował. Apelował, by mimo trudności w związku, nie karać drugiego odmową realizacji potrzeb chlebowych. - To buduje przemoc i oddala. Związek wtedy gaśnie - wyjaśniał.

Małżonkowie Małgorzata i Paweł Świdzińscy zauważyli, że niedomówienia i problemy w związku często biorą się z innego postrzegania rzeczywistości.

- Każdy ma inna prawdę wyniesioną z domu. U mnie naczynia myło się pod koniec dnia. Wszystkie za jednym razem. U żony zmywało się na bieżąco. I teraz jak w kuchni leży sterta talerzy, to Małgosia się denerwuje. W sensie poczucia bezpieczeństwa, finansowym czy czasowym nic złego się nie dzieje, ale jest dyskomfort drugiej osoby - mówił Paweł Świdziński.

Wskazał na dialog jako drogę cierpliwości. Sugerował, by do drażliwych sytuacji mimo wszystko podchodzić z humorem, a poprawę sytuacji osiągać metodą małych kroczków, nie wyznaczając sobie od razu zbyt ambitnego celu.

Sobotnia sesja kongresu miała charakter warsztatowo-wykładowy. Na niedzielę zaplanowano uroczystą Eucharystię pod przewodnictwem bp Rafała Markowskiego o 9.30, a na każdej Mszy św. homilię okolicznościową. Przy wyjściu z kościoła będzie można nabyć książki i audiobooki o tematyce małżeńskiej i rodzinnej.

Organizatorem kongresu jest parafia Ofiarowania Pańskiego przy ul. Stryjeńskich 21 przy współpracy Stowarzyszenia Spotkania Małżeńskie, Domowego Kościoła oraz wspólnoty Płomień Ducha, działającej w ramach Odnowy w Duchu Świętym. Honorowy patronat nad wydarzeniem objął kard. Kazimierz Nycz.