Najmniejsze muzeum wielkiej kobiety

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 20.10.2016 09:19

Skromna walizeczka w odtworzonym na piętrze mokotowskiej rogatki gabinecie, może najwięcej mówi o Lady Sue Ryder. Miłośniczka Warszawy i wielka działaczka charytatywna, zmieniła nawet wyznanie, by lepiej rozumieć Polaków.

Najmniejsze muzeum wielkiej kobiety - Sue Ryder była niewiarygodnie skromną osobą - mówi Renata Kułakowska-Brabec Tomasz Gołąb /Foto Gość

20 metrów Mokotowskiej Rogatki przy pl. Unii Lubelskiej zamieniło się w Muzeum Sue Ryder. Tak skromne jak, ona sama.

- Miała przepiękny uśmiech. Pamiętam, że przyszła do mnie w odwiedziny z plastikową, podniszczoną reklamówką. Nie chcąc robić najmniejszego kłopotu gospodarzom, zapytała czy mogłaby wyjąć z niej i zjeść... kromkę chleba- wspomina Renata Kułakowska-Brabec, która od z górą dwudziestu lat zasiada w zarządzie Fundacji Sue Ryder w Polsce.

Sue Ryder, brytyjska działaczka charytatywna prowadziła szeroką działalność charytatywną w wielu miejscach na świecie. Założyła międzynarodową fundację w hołdzie ofiarom II wojny światowej. Jako Lady Ryder of Warsaw, Baronowa Warszawy (w 1978 r. tytuł nadała jej brytyjska królowa) zasiadała w brytyjskiej Izbie Lordów. Była wielką przyjaciółką Polski i Polaków. Od czasu wojny Sue Ryder podziwiała Polaków, po wojnie praca dla Polski miała dla niej ogromne znaczenie. Córka baptystycznego pastora przeszła nawet na katolicyzm. by jeszcze lepiej rozumieć duszę Polaków.

Najmniejsze muzeum wielkiej kobiety   - Za pozyskane w Anglii pieniądze, ciągle przypominając Anglikom o ich zobowiązaniach wobec dawnego sojusznika, wybudowała i zaopatrzyła w Polsce 30 domów, tzw. Domów Sue Ryder, 5 szpitalnych oddziałów onkologicznych oraz 3 hospicja. Kilkanaście z nich działa do dziś - mówi prezes Fundacji Małgorzata Skórzewska-Amberg.

Lady Sue Ryder o Polakach mówiła „My, Polacy” a Polskę traktowała jak własną ojczyznę. Nie mogąc prowadzić działalności w okresie PRL w ramach własnej Fundacji, wybudowane obiekty przekazywała polskim organizatorom. Do Polski, osobiście kierując słynną ciężarówką Joshua, przywoziła też dary – ubrania, lekarstwa i żywność.

- A ponieważ była niewielkiego wzrostu, musiano przebudować kabinę tak, by sięgała nogami do pedałów - wspomina Renata Kułakowska-Brabec.

Najmniejsze muzeum wielkiej kobiety   Na wystawie zachowała się jeszcze tablica rejestracyjna ciężarówki, i wiele zdjęć, m.in. za kierownicą Joshuy. W Rogatce Mokotowskiej można zobaczyć także ofiarowane jej podarunki: różaniec z Malawi, ludowe gęśle z Ukrainy, czy kuferek z Etiopii. Są maski przeciwgazowe i spadochroniarskie gogle, w które wyposażała cichociemnych startujących na karkołomne misje z Wielkiej Brytanii. Są krzyżyki i modlitewniki, łańcuszki i okulary, których używała Baronowa Warszawy. Wśród rzeczy, które po śmierci Sue Ryder w 2000 roku spadkobiercy przekazali do zbiorów muzealnych są również obrazki Matki Boskiej i św. Franciszka, wykonane z ziaren i kłosów, ofiarowane przez polskiego ministra kultury, kilimek w żywych kolorach utkany przez Rosjan w Leningradzie podczas strasznego oblężenia, waza z kryształu – dar od pacjentów chorych na raka w jednym z Domów Fundacji, misternie wykonany model piętnastowiecznego galeonu wykonany przez młodego inwalidę i ofiarowany Sue Ryder w Kotarze z okazji nadania jej honorowego obywatelstwa tego miasta. Wśród eksponatów znalazły się też cenne obrazy, biżuteria, książki i albumy – przy czym niektóre z tych rzeczy były jedynym majątkiem ofiarodawcy. Część z obrazów trafiła później na aukcje, które zasiliły fundację. W Warszawie działają także trzy sklepy charytatywne, z których zysk przeznaczany jest dla podopiecznych.

Godziny zwiedzania Muzeum Sue Ryder: poniedziałek, wtorek, środa w godz. 10 – 18, począwszy od 24 października. Wstęp wolny.