Kameduli pełni tajemnic

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 21.10.2016 15:18

Czyje serce znajduje się w jednej ze ścian kościoła pokamedulskiego na Bielanach? Czemu służą dwa lustra w ołtarzu? Kto zbudował świątynię i dlaczego jest tak okazała, skoro reguła kamedulska jest tak surowa?

Kameduli pełni tajemnic

Przez dwa dni architekci i historycy sztuki roztrząsali tajemnice jednej z najwspanialszych świątyń Warszawy. Na UKSW odbyła się konferencja "Kameduli w Warszawie. 375 lat fundacji eremu na Bielanach", zorganizowana przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków we współpracy z Instytutem Historii Sztuki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Erem pokamedulski na warszawskich Bielanach, którego częścią jest kościół parafialny bł. Edwarda Detkensa, to jeden z najciekawszych zabytków w stolicy. Stoją w nim oryginalne domki zakonników wzniesione jeszcze przed szwedzkim potopem i zachowane w mało przekształconej formie do dziś – w przeciwieństwie do innych warszawskich zabytków z epoki Wazów, zniszczonych w czasie wspomnianego potopu czy podczas II wojny światowej. Sam kościół należy do najwybitniejszych przykładów barokowej architektury sakralnej w Polsce.

Kameduli pełni tajemnic   Podczas konferencji zaprezentowano najdokładniejszą do dziś publikację badań naukowych nad materialnym dziedzictwem ufundowanego przez króla Władysława IV eremu kamedułów na dawnej Górze Polkowej. Uczestniczył w niej m.in. przeor krakowskiej pustelni kamedułów, o. Marek Wojciech Szeliga OSB, jeden z 20 polskich mnichów.

Kameduli, zgromadzenie o najsurowszej – obok kartuzów – regule, nakazującej odosobnienie z dala od siedlisk ludzkich, za murem klauzuli, z wykluczeniem kontaktu z życiem zewnętrznym i mocno ograniczoną komunikacją między zakonnikami, przybyli do Warszawy w 1643 r.  Za budynkiem kościelnym stoją w równych rzędach małe domki zakonników – eremitoria; większość z nich powstała w czasach króla Władysława IV. To unikatowe zabytki w Warszawie, mieście zdewastowanym i ograbionym już w czasie szwedzkiego „potopu” w XVII w. i niemal doszczętnie zrównanym z ziemią przez Niemców w 1944 r. W Polsce epoki baroku powstało tylko siedem fundacji tego zakonu (jedna była nieudana i szybko została zamknięta), ale prawie wszystkie różniły się od kamedulskich eremów w Europie skalą i wysoką wartością artystyczną kościołów. To zasługa polskich fundatorów, arystokracji i królów, z których jeden – Jeremi Wiśniowiecki kazał nawet pochować w tym kościele swoje serce.

Kameduli pełni tajemnic   Władysław IV był przekonany, że „miasta i królestwa są bezpieczne nie bardziej za sprawą dobrze uzbrojonych wojskowych twierdz, co dzięki klasztorom i zakonnikom, którzy oddani Bożemu kultowi starają się poprzez pobożne ćwiczenia i modły odwrócić gniew Boży od ludu, ze swej słabości błądzącego w różne strony, i wybłagać dlań Bożą łaskę”. Dlatego też, aby „chwała Boża z dnia na dzień wzrastała wraz ze wzrostem liczby ludzi pobożnych, którzy surowym i przykładowym trybem życia jaśnieć będą innym”, wraz z małżonką Cecylią Renatą wystawił miejsce ascezy, czyli erem wraz ze świątynią, na górze zwanej Pólkową Górą. Od białych kamedulskich habitów przyjęła się nazwa Bielany.

– Ostateczny projekt przeznaczony do realizacji powstał zapewne przed 1749 r. Jako głównego autora winniśmy widzieć Jakuba Fontanę – mówił podczas konferencji Piotr Ługowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Warszawie.

Świątynia powstała w dwóch etapach, w końcu XVII w. i w połowie XVIII w., a jako fundacja królewska był zawsze pod patronatem władców. Zbudowany dla upamiętnienia militarnego zwycięstwa pod Smoleńskiem, co upamiętniał nad tabernakulum wizerunek Chrystusa Pantokratora, przywieziony z wyprawy przeciwko Moskwie, im też zawdzięcza swą niezwykłą formę.

Kameduli pełni tajemnic   – Wzniesiony przez Sasów korpus świątyni nie jest banalną późnobarokową architekturą. To jedno z najlepszych rozwiązań przestrzennych tego czasu w Rzeczypospolitej, świadczące o specjalnym traktowaniu tej świątyni, tak niezgodnym z kamedulską tradycją skromnych i prostych kościołów – zauważył Karol Guttmejer, który podczas swojej prezentacji zaskoczył uczestników konferencji, występując z długą brodą i w białym kamedulskim habicie. On też oprowadził po wnętrzach świątyni i dolnego kościoła, pokazując m.in. niedostępne na co dzień katakumby, w których chowano mnichów. Opowiedział także o roli niewielkich luster po obu stronach ołtarza. – Władca, wchodząc królewskim wejściem i stając na osi prezbiterium, miał widzieć w tych zwierciadłach siebie obok starotestamentowych królów Dawida i Salomona, patronów władców i budowniczych świątyni – mówił.

Podczas organizowanej z okazji 375-lecia fundacji kamedułów konferencji  pokazano analizę rachunków gospodarczych klasztoru warszawskiego, które wskazały na autora projektu budowli. W publikacji związanej z konferencją pokazano zaś po raz pierwszy akta kapitulne kamedułów, które rzucają całkiem nowe światło na dzieje budowy kościoła.