Cud przy Łazienkowskiej

Tomasz Gołąb /PAP

publikacja 03.11.2016 08:59

Piłkarze Legii przy pustych trybunach sensacyjnie zremisowali w Warszawie z Realem Madryt 3:3 w 4. kolejce Ligi Mistrzów.

Cud przy Łazienkowskiej Do składu Legii powrócił kontuzjowany wcześniej Michał Pazdan, co wyraźnie wpłynęło na poprawę gry zespołu Jacka Magiery Jakub Szymczuk /Foto Gość

Piłkarze Legii przy pustych trybunach sensacyjnie zremisowali w Warszawie z Realem Madryt 3:3 w 4. kolejce Ligi Mistrzów. Pewna wyjścia z grupy F jest już Borussia Dortmund. Dzień wcześniej awans do 1/8 finału zapewniły sobie Bayern, Atletico, Arsenal i PSG.

Spotkanie Legii z Realem odbyło się bez udziału kibiców, co było efektem kary UEFA za incydenty podczas meczu 1. kolejki z Borussią Dortmund (0:6). Doszło wówczas m.in. do bijatyk na jednej z trybun przy Łazienkowskiej.

Do środowej konfrontacji Real przystąpił bez kilku podstawowych obrońców (Pepe, Sergio Ramos, Marcelo) oraz pomocników (James Rodriguez, Luka Modric, Casemiro). Część z nich zmaga się od pewnego czasu z kontuzjami, innym trener Zinedine Zidane, dla którego był to setny mecz w roli szkoleniowca Realu, dał odpocząć.

Do składu Legii powrócił kontuzjowany wcześniej Michał Pazdan, co wyraźnie wpłynęło na poprawę gry zespołu Jacka Magiery.

Legioniści w poprzedniej kolejce przegrali w Madrycie 1:5 i środowy mecz też rozpoczął się dla nich źle. Już w pierwszej minucie efektownym strzałem z woleja z ok. 20 metrów popisał się Gareth Bale. W 35. minucie na 2:0 dla gości podwyższył Karim Benzema, ale legioniści nie poddali się.

Jeszcze przed przerwą ładnym uderzeniem z dystansu popisał się Vadis Odjidja-Ofoe, a w 58. minucie wyrównał Miroslav Radovic (strzelec gola z rzutu karnego w pierwszym meczu tych drużyn). Gdyby na trybunach byli kibice, zapewne przecieraliby oczy ze zdumienia w 83. minucie. Wówczas Legia objęła sensacyjne prowadzenie 3:2 (Thibault Moulin). Kilka minut później wyrównał jednak Mateo Kovacic.

Do końca spotkania, mimo dużej przewagi Realu, gościom nie udało się zdobyć czwartej bramki. Najbliżej był w ostatnich sekundach Lucas Vazquez, który... trafił w poprzeczkę.

Po raz pierwszy w historii polski zespół nie przegrał z Realem w europejskich pucharach. Warszawska drużyna może mieć dodatkowe powody do satysfakcji - do tej pory Real prowadzony przez Zidane'a (czyli od początku roku) ani razu nie stracił trzech goli w meczu o punkty.