Manieryczne pomysły, chaos inscenizacyjny i niezborność interpretacyjna sztuki Gombrowicza odsłoniły jedynie braki warsztatowe reżysera.
Trudno się zorientować kto jest kto, gdyż w roli Iwony występują aktorki i aktorzy.
Andrzej Karolak /Foto Gość
Nie zawsze inaczej znaczy lepiej. Każde wystawienie opublikowanej w 1938 r. „Iwony księżniczki Burgunda” budzi dreszcz oczekiwania. Tym bardziej gdy reżyser zapowiada nowe, odkrywcze odczytanie tekstu. Rzetelność czy może pycha kazała realizatorom spektaklu w „Syrenie” zmienić tytuł na „Princess Iwona”.
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.