Oceny to nie wszystko

Gość Warszawski 11/2017

publikacja 16.03.2017 00:00

O pomocy w wychowaniu i lekcjach bez stresu mówi Anna Walewska, mama dwojga uczniów i absolwentki szkół Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin” na Ursynowie.

Dla Anny Walewskiej (na zdjęciu z synem Stanisławem) ważny jest dobry kontakt ze szkołą. Dla Anny Walewskiej (na zdjęciu z synem Stanisławem) ważny jest dobry kontakt ze szkołą.
Joanna Jureczko-Wilk/ Foto Gość

Joanna Jureczko-Wilk: Jest sobota, a Pani z synem w szkole?!

Anna Walewska: Przyjechaliśmy na mecz. Stanisław gra w drużynie piłkarskiej.

Lubi swoją szkołę?

Bardzo, jak pozostałe moje dzieci. Młodsza córka chodzi tutaj do czwartej klasy, a starsza skończyła podstawówkę i gimnazjum. Potem postanowiła pójść do publicznego liceum i przez pierwszy rok nie mogła się przyzwyczaić. Nie chodziło o naukę, bo z tą nie miała problemów, ale o podejście nauczycieli, sposób komunikowania się, traktowania ucznia, zupełnie inne od tego, do którego była przyzwyczajona w poprzednich szkołach.

Dlaczego wybraliście dla dzieci placówkę katolicką?

Mój mąż wyrósł w środowisku Klubu Inteligencji Katolickiej, jesteśmy wierzący, więc wybór katolickiego nauczania był zupełnie naturalny. Nie braliśmy pod uwagę innych rozwiązań. W dalszej rodzinie i wśród znajomych były dzieci, które chodziły do „Przymierza” i słyszeliśmy dobre opinie. Od dziewięciu lat dowozimy naszą trójkę z Raszyna na Ursynów i nadal uważamy, że warto.

Bliżej jest wiele innych szkół.

Nie zamieniłabym naszej na inną. Oprócz wysokiego poziomu nauczania ważny jest dla mnie dobry kontakt ze szkołą, z nauczycielami współpracującymi dla dobra ucznia. Gdyby z dzieckiem działo się coś niepokojącego, byłabym o tym natychmiast powiadomiona i zostałoby zrobione wszystko, żeby problem rozwiązać. Mam poczucie, że nie zostanę z kłopotami sama, że zawsze mogę liczyć na pomoc szkoły, mogę zwrócić się z każdą sprawą do nauczycieli, bo oni naprawdę chcą dziecku pomóc. Podoba mi się ich nastawienie, że oceny nie są najważniejsze. Oczywiście trzymają dyscyplinę, ale wszystko dzieje się bez krzywdzenia ucznia, z poszanowaniem jego praw. Przyjaznym podejściem do dzieci i rodziców jestem zachwycona.

A jak wyglądają praktyki religijne w szkole?

Nie mam wrażenia przesytu. Jest modlitwa przed lekcjami, Msza św. w pierwsze piątki miesiąca i Roraty w Adwencie. Biały tydzień po pierwszej Komunii św. odbywa się w szkole. W Adwencie i Wielkim Poście są dni skupienia i wyjazdowe rekolekcje dla młodzieży z gimnazjum.

Jak liczne są klasy?

Liczą około dwudziestu ucz- niów. To nie jest szkoła moloch. Cenię sobie to, że wszyscy się znają, także rodzice.

Dla rodziców często ważne jest również zaplecze.

Szkoła mieści się w nowoczesnym budynku. Klasy są dosyć duże i widne, a ławki w nich ustawione w rzędach tak, żeby żadne dziecko nie siedziało samo. Są boisko, plac zabaw dla młodszych dzieci, wielka sala gimnastyczna i aula, gdzie odbywają się szkolne uroczystości. W szkole jest masa kółek zainteresowań, więc każdy uczeń może znaleźć coś interesującego: od szachów, po grę na gitarze. Opłaty za nie są wliczone w czesne.

A minusy szkoły?

Ja ich nie dostrzegam. Takie drobnostki, że dziecko przyjdzie ze szkoły czymś zdenerwowane, albo jest za dużo pracy domowej, zdarzają się w każdej szkole. Dla mnie liczą się ogólne zasady, które w „Przymierzu” są wspaniałe.

Dostępne jest 3% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.