Na Łączce odkryto zbiorowy grób

Tomasz Gołąb /PAP

publikacja 13.06.2017 10:03

Na Łączce, gdzie IPN poszukuje ofiar komunizmu, odkryto trzy szkielety. O tym, że mogą to być szczątki żołnierzy podziemia niepodległościowego, świadczy przystrzelona tak zwaną metodą katyńską czaszka.

Na Łączce odkryto zbiorowy grób

Na Łączce Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach, gdzie IPN poszukuje szczątków ofiar zbrodni komunistycznych, odkryto w poniedziałek zbiorową jamę grobową. Do tej pory odsłonięto w nim szkielety trzech osób, jedna z ofiar została zamordowana tzw. metodą katyńską.

- W tej chwili udało się odkryć szkielety co najmniej trzech osób. Nie wiemy ile jeszcze może się ich tam znajdować. Jutro nastąpi ciąg dalszy naszych prac - powiedział w poniedziałek wieczorem PAP wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi na Łączce.

Podkreślił, że odkrycie zbiorowej jamy grobowej z kompletnymi szkieletami jest wyjątkowym wydarzeniem trwających od połowy kwietnia br. prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.

- Każdy, kto interesuje się naszymi pracami wie, że szczątki naszych bohaterów, nad którymi wybudowano w latach 80. groby, były z tego powodu bardzo zniszczone. Dzisiejsze odkrycie to dla nas wielka radość - zaznaczył Szwagrzyk.

Dodał, że szczątki jednej z odnalezionych osób noszą ślady po egzekucji tzw. metodą katyńską, czyli strzału w tył głowy.

Zbiorową jamę grobową specjaliści Instytutu odkryli w pobliżu wybudowanego w 2015 r. panteonu-mauzoleum żołnierzy i działaczy podziemia niepodległościowego, którzy - jak głosi na nim napis - w latach 1945-1956 zostali zamordowani przez reżim komunistyczny.

Prace IPN, które mają potrwać do końca czerwca br., są realizowane na terenie do niedawna niedostępnym - do grudnia 2016 r. zajmowanym przez grobowce z lat 80. To ostatni etap poszukiwań na Łączce, podczas których specjaliści i wolontariusze IPN spodziewają się podjąć z ziemi szczątki ok. 100 osób, głównie żołnierzy podziemia niepodległościowego. W okresie stalinizmu zmarli lub zostali straceni oni w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

- Prace przebiegają zgodnie z planem. Pozostał nam do przebadania stosunkowo niewielki jeszcze obszar - powiedział Szwagrzyk. Wciąż poszukiwane są szczątki m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa, rtm. Witolda Pileckiego i płk. Łukasza Cieplińskiego.

W ostatnich tygodniach Łączka stała się miejscem odwiedzanym przez wiele osób, m.in.: prezydenta Andrzeja Dudę, marszałków Sejmu i Senatu Marka Kuchcińskiego i Stanisława Karczewskiego, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa MON Antoniego Macierewicza. Wszystkim zainteresowanym pracami Instytutu jego pracownicy przedstawiają obszar poszukiwań, sposób pracy na specjalnych sitach, pozwalających archeologom i wolontariuszom dokładnie przeszukiwać ziemię. Goście mogą też zapoznać się z bazą medyczną, w której szczątki wydobytych osób są opisywane, i gdzie specjaliści IPN mogą pobierać np. materiał biologiczny od krewnych ofiar do celów identyfikacyjnych.

- Nie ma, nigdy nie było i nie będzie sytuacji, by ktokolwiek, kto przychodzi na Łączkę nie został przez nas dokładnie poinformowany o naszych pracach. To dla nas wszystkich bardzo budująca sytuacja, dzięki której możemy przybliżyć, także opinii publicznej, co działo się w okresie komunizmu w Polsce - mówił PAP wiceprezes IPN. - Łączka przestała być znana tylko wąskiej grupie ludzi; stała się sprawą narodową i miejscem, o którym każdy - bez względu na to kim jest i gdzie mieszka - posiada już jakąś wiedzę. Wiele osób które nas odwiedza, a dzieje się to niemal codziennie, chce osobiście dotknąć tej ziemi - dodał.

Na Łączce powązkowskiej nekropolii w latach 1948-56 komunistyczna bezpieka ukryła ciała kilkuset ofiar - często byli to żołnierze, walczący z sowietyzacją Polski. Do tej pory na Łączce wydobyto szczątki ponad dwustu osób. Wśród zidentyfikowanych żołnierzy polskiego podziemia byli m.in. mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", mjr Hieronim Dekutowski "Zapora", a także ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych ppłk Stanisław Kasznica.