Matka zawsze pocieszy

Gość Warszawski 33/2017

publikacja 17.08.2017 00:00

Ileż żalów i żarliwych próśb wysłuchała przez ponad 400 lat Pani Ziemi Grójeckiej. Modlili się przed Nią szlachetnie urodzeni, dwa razy wyprosiła uzdrowienie Stanisława Papczyńskiego.

Matka Boża Pocieszycielka Strapionych od wieków słucha i błogosławi. Matka Boża Pocieszycielka Strapionych od wieków słucha i błogosławi.
Joanna Jureczko-Wilk

Zdala od miejskiego zgiełku, w ciszy drewnianego sanktuarium, Maryja wciąż czeka na tych, którym w życiu szczególnie trudno.

Pielgrzymkowy Lewiczyn

– Wszystko u Niej wyprosiłam. I zdrowie, i rodzinę. Ona tu u nas jest Panią – mówi 87-letnia Władysława Kołacz, która z 20-litrowym garem zupy pomidorowej i baniakiem kompotu wiśniowego na przykościelnym parkingu wypatruje Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej Akademickich Grup „17”. – Ugotowałam świeże, domowe… Cieszę się, że jeszcze mogę coś dla kogoś zrobić – dodaje. Co roku w sierpniu warszawscy pielgrzymi w drodze na Jasną Górę zatrzymują się w Lewiczynie, u Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych. I chociaż to dopiero początek dwutygodniowego pątniczego trudu, siadają przy Niej na drewnianej podłodze i mówią o swoich prośbach, intencjach, rozterkach. Albo na kolanach, wokół ołtarza, wymadlają łaski. – Matka jest jedna, chociaż ma wiele „twarzy”: Łaskawej na Starym Mieście w Warszawie, Pocieszycielki w Lewiczynie, Czarnej Madonny na Jasnej Górze. Ona jest zawsze ta sama: ciepła, uważna, słuchająca… – mówi Dorota pielgrzymująca z córką w „Siedemnastkach”. – Każde sanktuarium maryjne jest miejscem, które dodaje nam sił, ale też w którym zostawiamy swoje strapienia i trudy drogi.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.