Idę dla hospicjum

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 22.09.2017 12:34

Wojciech Perkowski wyruszył z Zalesia Górnego w 400-kilometrowy marsz dla chorych, dla których brakuje miejsc w hospicjum.

Swoim marszem Wojciech Perkowski chce zwrócić uwagę na potrzeby chorych na raka, w ostatnim stadium choroby. Swoim marszem Wojciech Perkowski chce zwrócić uwagę na potrzeby chorych na raka, w ostatnim stadium choroby.
Materiały prasowe

Pracownik Archidiecezjalnego Zespołu Domowej Opieki Paliatywnej wyruszył w dwutygodniową drogę, żeby pomóc osobom terminalnie chorym w dostępie do właściwej pomocy. Pieszo przejdzie 400-kilometrową trasę z Zalesia Górnego do sanktuarium świętych męczenników Świerada i Benedykta w Tropiu k. Gródka nad Dunajcem. Na plecaku niesie widoczny z daleka napis: "Idę dla hospicjum". W ten sposób zachęca do finansowego wsparcia warszawskiego Archidiecezjalnego Zespołu Domowej Opieki Paliatywnej.

- Kiedy słyszę, jak nasze sekretarki odbierają telefony od rodzin i z bólem informują, że czas oczekiwania do hospicjum domowego to dwa, trzy miesiące, pęka mi serce. Wyobrażam sobie, co dzieje się po drugiej stronie słuchawki, jak trudna to musi być sytuacja dla chorych i ich rodzin. Osoba w terminalnej fazie choroby nowotworowej nie może tak długo czekać - mówi pan Wojciech.

Archidiecezjalny Zespół Domowej Opieki Paliatywnej mieści się na Bielanach, w parafii św. Zygmunta. Zapewnia opiekę lekarską, pielęgniarską, duchową i socjalną w domu chorego oraz dostęp do niezbędnej aparatury i sprzętu medycznego. Wspiera też rodzinę, bo to ona niesie ciężar codziennej opieki nad chorym. Zespół domowego hospicjum ma pod opieką jednorazowo ponad 130 pacjentów. Tylu chorych jest objętych kontraktem. Potrzeby są natomiast kilkukrotnie większe. Dlatego zdarza się, że chory nie doczekał pomocy hospicjum albo jego stan pogorszył się na tyle, że rodzina nie była w stanie kontynuować opieki w domu.

- Wierzę, że moim marszem zbiorę pieniądze na opiekę nad większą liczbą potrzebujących. Chcę pomóc osobom, które są w bólu choroby oraz w bólu bezradności z powodu cierpienia członka rodziny - mówi pracownik hospicjum.

54-letni piechur pokona dzisiaj 39-kilometrowy odcinek do Warki. W kolejnych dniach przejdzie średnio ok. 25 km. Podczas drogi będzie wręczał ulotki o hospicjum z Bielan i ma nadzieję, że poruszy serce do dobroczynności. Bo znaleźć sponsorów dla hospicjum nie jest łatwo.

- Ludzi wzruszają się na widok dziecka chorego na raka. W stosunku do umierających dorosłych nie są tak wrażliwi. Nie zdają sobie sprawy z tego, że rak atakuje coraz młodsze osoby. Nie tak dawno rodzina zgłosiła do nas 19-latka - dodaje pan Wojciech.

Bielańskie hospicjum domowe ma ok. 200 stałych darczyńców. Są to rodziny dawnych pacjentów, które przekonały się, jak pomocne jest działanie tej placówki i z jakim poświęceniem pracuje jej personel. Co miesiąc więc wspierają ją kilkudziesięciozłotowymi wpłatami. Potrzeby są jednak większe.

- To dosyć smutne, że trzeba zrobić coś wyjątkowego, żeby ludzie zainteresowali się problemem opieki nad osobami umierającymi i pomocy ich rodzinom - dodaje piechur.

Aby wesprzeć wysiłek Wojciecha Perkowskiego i przekazać pieniądze dla hospicjum, wystarczy wejść na stronę: waymore.pl/wyzwanie/w/marsz-dla-hospicjum/ i wybrać wysokość darowizny. W każdy trzeci czwartek miesiąca (poza lipcem i sierpniem) w kościele św. Zygmunta, przy Placu Konfederacji 55, o godz. 18 sprawowana jest Msza św. w intencjach hospicjum, podczas której modlitwą obejmuje się także darczyńców.