Lepiej niech mnie rozstrzelają

Agata Ślusarczyk

|

Gość Warszawski 41/2017

publikacja 12.10.2017 00:00

– Po raz pierwszy usłyszałem o Ponarach, gdy moi bracia Czesiek i Janek siedzieli w więzieniu na wileńskich Łukiszkach. Byłem przerażony – wspomina Romuald Mietkowski.

Oprawione w ramkę zdjęcie Czesława Mietkowskiego pan Romuald z czcią przechowuje do dziś. Oprawione w ramkę zdjęcie Czesława Mietkowskiego pan Romuald z czcią przechowuje do dziś.
Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Kolejka do więziennego okienka, do którego podczas okupacji Wilna Romuald Mietkowski przynosił paczki z żywnością, była długa. Stało się godzinami. I drżało ze strachu. Ludzie mówili, że Niemcy wywożą więźniów do Ponar. Na rozstrzelanie. – Sam widziałem wyjeżdżające z Łukiszek ciężarówki. Niektórzy ludzie krzyczeli… Bałem się, że to samo spotka moich braci – mówi R. Mietkowski.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.