Dom lalki

Hanna Karolak

|

Gość Warszawski 42/2017

publikacja 19.10.2017 00:00

Reformator norweskiego teatru zaczyna od obrony kobiet. Nora dusi się kłamstwem, które popełniła z miłości.

Na pozór szczęśliwa Nora (Eliza Borowska) ukrywa głęboki dramat. Na pozór szczęśliwa Nora (Eliza Borowska) ukrywa głęboki dramat.
Andrzej Karolak /Foto Gość

Widz zmęczony eksperymentami lub pseudoeksperymentami niby-artystycznymi powinien wybrać się do Teatru Polskiego na sztukę „Dom Lalki, czyli Nora” Henryka Ibsena. To spektakl, który daje szansę, by odetchnąć prawdziwym teatrem, wejść w problemy bohaterów zapędzonych (nie zawsze z ich winy) w ślepą uliczkę. Ibsen z właściwą dla siebie goryczą piętnuje hipokryzję celebrytów, dbałość o pozycję społeczno-towarzyską. Pozory i pustka – oto co wypełnia ich życie. Można wprawdzie, jak Nora, zagłuszyć tę pustkę namiastką dobrobytu, ale jak się okazuje, to za mało. Uleganie emocjom, choćby w najlepszych intencjach, okazuje się złudne. Obowiązuje przecież norma powszechnej obyczajowości. A ta za kardynalny grzech uważa także zaciągnięcie długu na ratowanie zdrowia męża. Zwłaszcza jeśli wymaga to sfałszowania podpisu.

Dostępne jest 36% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.