Mysz o numerze 10219

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 28.10.2017 22:27

Przeszła piekło Ravensbrück, po nim straciła radość życia i wiarę w Boga. Terapią były rysunki. Stała się znaną ilustratorką książek i twórczynią sztuki sakralnej. Prace Marii Hiszpańskiej-Neumann pokazano w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.

W wernisażu wzięły udział dzieci artystki: Bogna i Michał Neumann oraz Barbara Stępniewska W wernisażu wzięły udział dzieci artystki: Bogna i Michał Neumann oraz Barbara Stępniewska
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Pozostawiła po sobie ilustracje lub okładki do blisko 70 pozycji książkowych oraz rysunki, prace malarskie i mozaiki ścienne. Swoje dzieła podpisywała charakterystycznym rysunkiem myszki i inicjałami. Skąd się wzięła Mysz Hiszpańska?

- Rysunek odzwierciedlał fizjonomię i charakter mojej mamy - mówił na wernisażu syn Michał. - Była drobnej budowy, ruchliwa, ale chowająca się trochę po kątach, nieśmiała, skromna. Taka szara myszka. 

Wernisaż wystawy "W cieniu Krzyża - w blasku Zmartwychwstania" odbył się 27 października, w przededniu setnych urodzin Marii Hiszpańskiej-Neumann. Właściwie miała na imię Zofia. Urodziła się w znanej rodzinie szewców, gdzie z pokolenia na pokolenie mężczyźni otrzymywali imię Stanisław, a kobiety - Zofia. Ona jednak nie chciała być w rodzinie kolejną Zofią i po wojnie w odtwarzanych dokumentach podała swoje imię przyjęte na bierzmowaniu - Maria.

Po matce odziedziczyła zdolności plastyczne. Przed wojną studiowała grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplomu już nie zdążyła zrobić. Wojna zaczęła się dla niej okrutnie: podczas bombardowania 25 września 1939 r. zginął jej ojciec, jeden z braci dostał się do obozu jenieckiego, drugi znalazł się w Anglii. Ona sama wstąpiła do Związku Walki Zbrojnej. W 1941 r. została aresztowana i uwięziona w Radomiu, potem w Pińczowie, aż w 1942 r. trafiła do obozu Ravensbrück, gdzie otrzymała numer 10219. Okrutną obozową rzeczywistość przelewała na rysunki.

Maria Hiszpańska-Neumann podpisywała swoje prace charakterystycznym rysunkiem myszki   Maria Hiszpańska-Neumann podpisywała swoje prace charakterystycznym rysunkiem myszki
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
-  Jak wspominała, rysowanie pomagało jej przetrwać. W obozie powstało około 400 prac. Część z nich nosiła pod ubraniem, przewiązane sznurkiem. Niestety władze obozu je odkryły i spaliły - mówił podczas wernisażu Daniel Górnicki, kustosz Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. 

GALERIA Z WERNISAŻU - TUTAJ

Pracowała przymusowo w zakładach zbrojeniowych w Neubrandenburgu. W kwietniu 1945 r. uciekła podczas ewakuacji, a latem powróciła do Warszawy. Ponieważ jej rodzinny dom przy ul. Narbutta został zburzony, zamieszkała na Saskiej Kępie. To był trudny czas. Na skutek obozowych przeżyć i rozczarowania powojenną Polską popadła w depresję i odeszła od Kościoła katolickiego.

W powojennej rzeczywistości zajęła się projektowaniem graficznym dla wydawnictw. W dzień robiła ilustracje do książek, nocą na kartki przelewała to, co widziała w obozie, i czego nie potrafiła zapomnieć.

W 1948 r. wyszła za mąż za brata obozowej koleżanki, muzykologa Janusza Neumanna. Rozpoczęła współpracę z wydawnictwami, najpierw "Wiedzą", potem "Książką i Wiedzą". W latach 50. współpracowała z "Tygodnikiem Powszechnym". W latach 1954-1955 wyjeżdżała do Bułgarii. Z wykonanych tam szkiców powstał album drzeworytów "Tyrnowo". W 1960 r. w związku z wystawą indywidualną przebywała przez 6 tygodni w Egipcie.

- Zabrała ze sobą tylko jedną książkę - Biblię. Zwiedzała muzea, obserwowała mieszkańców, poznawała obyczaje i pisała: " Tutaj Stary Testament chodzi po ulicach". Wróciła z 2 kilogramami rysunków i świeżym spojrzeniem na swoją sztukę - mówił kustosz MAW.

Wyjazd był dla niej również natchnieniem duchowym. Odzyskała wiarę i wróciła do Kościoła, w czym pomógł jej o. Robert Madejski.

Od 1965 r. Maria Hiszpańska-Neumann tworzyła dzieła sakralne, zdobiące wiele świątyń: Wieczernik na Mariankach w Górze Kalwarii („Ostatnia Wieczerza”, kościół św. Klemensa Hofbauera w Warszawie (ołtarz Świętych Polskich), kościół św. Kazimierza w Pruszkowie (tryptyk przedstawiający Maryję, św. Elżbietę i chrzest w Jordanie), a także w Tarnowie, Piwnicznej, Zbylitowskiej Górze. W latach 70. w kościele św. Michała Archanioła w Warszawie artystka wykonała dekoracje mozaikowe i malarskie w kaplicach św. Józefa, św. Tadeusza Judy i św. Antoniego, a także Drogę Krzyżową w dolnym kościele, która ma dodatkową 15. stację - Zmartwychwstanie. W 1978 r. zaprojektowała wnętrze kaplicy w Hübingen w Niemczech, co było dla niej również swoistą terapią po wojennej traumie. Chciała "budować mosty", bo tak rozumiała swoje chrześcijańskie powołanie.

Artystkę cechowała niezwykła dbałość o szczegóły   Artystkę cechowała niezwykła dbałość o szczegóły
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Pod koniec lat 70. pracowała nad Drogą Krzyżową do kościoła na Saskiej Kępie. Powstały nowatorskie szkice uwzględniające ówczesne wyniki badań nad Całunem Turyńskim. Niestety pracę przerwała niespodziewana śmierć artystki 12 stycznia 1980 r. Jej grób znajduje się na cmentarzu, przy ul. Wałbrzyskiej.

- Bardzo zależało nam, żeby na tej wystawie pokazać Mysz jako człowieka, który się do końca swoich dni rozwijał, przeszedł od głębokiej depresji po obozie, aż po nadzieję Zmartwychwstania - mówiła córka Bogna Neumann.

Na wernisażu obecne były dzieci, wnuki i prawnuki artystki oraz jej znajomi. Przybyli też ks. infułat Jan Sikorski, przyjaciel rodziny, i ks. prałat Józef Hass, emerytowany proboszcz parafii św. Michała na Mokotowie.

Wystawę "W cieniu Krzyża - w blasku Zmartwychwstania", zawierającą prace z kolekcji rodziny oraz wybrane dzieła ze zbiorów MAW, można oglądać w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej (ul. Dziekania 1) do 4 marca 2018 r. Bilety w cenie 10 i 6 zł.