Ginęli, bo byli Polakami

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 19.05.2018 21:26

Mszą św. w katedrze polowej WP, przemówieniami okolicznościowymi, złożeniem kwiatów i apelem pamięci przy Pomniku Ponarskim uczczono ok. 20 tys. Polaków pomordowanych podczas II wojny światowej pod Wilnem.

Ginęli, bo byli Polakami Hanna Grabińska urodziła się w Wilnie, dokąd rodzicie specjalnie się przeprowadzili, by ich dziecko przyszło na świat na polskiej ziemi. Uczestniczyła w tajnym nauczaniu. Jej rodzina przyjaźniła się z rodziną zamordowanego w Ponarach prof. Pelczara Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Gdy miałem 7 lat pomagałem bratu przy zapalnikach zegarowych i sprężynowych. Był ode mnie 10 lat starszy. Gestapo przyszło do nas do domu na rewizję 5 października 1941 r. Osiemnaste urodziny brat spędził w więzieniu. Raz matce udało się z nim zobaczyć. W czasie widzenia nie pokazywał rąk. Widocznie miał je mocno pobite.

O jego śmierci dowiedzieliśmy się przez znajomego kapo z więzienia na Łukiszkach kilka dni po zamordowaniu, czyli po 12 maja 1942 r. Nie chcieliśmy wierzyć. Niecały rok później przyszło do nas oficjalne pismo informujące, że brat został skazany na śmierć i wyrok wykonano – opowiada ze wzruszeniem Jan Ludwik Pilsc, który w sobotę 19 maja uczestniczył w obchodach Dnia Ponarskiego zorganizowanego przy Pomniku Ponarskim na Powązkach Wojskowych. Ginęli, bo byli Polakami   Jan Ludwik Pilsc, brat zamordowanego w Ponarach Henryka Pilścia Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość – Ta uroczystość dowodzi, że żywa jest pamięć  o ofiarach zbrodni ponarskiej, przez dziesięciolecia świadomie przemilczanej zarówno w Polsce, jak i na Litwie. Ponary to największe miejsce kaźni Polaków na Kresach Wschodnich w czasie II wojny światowej. Wiem, że Litwinom trudno się przyznać do udziału w tej zbrodni. Dzięki dużej aktywności społeczności żydowskiej w świecie, Ponary są znane jako miejsce Holokaustu Żydów, głównie z Wilna i Wileńszczyzny, a nam Polakom zależy również na tym, by przy Ponarach mówić o zamordowanych tu Polakach – mówiła rozpoczynając uroczystości Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska.

Przypomniała, że pod Wilnem mordowano elitę intelektualną i kulturalną, wśród której byli żołnierze AK, młodzież szkolna, harcerze, studenci, profesorowie, zakładnicy, adwokaci, lekarze i duchowieństwo. – Ginęli, bo byli Polakami. Z reguły wcześniej przechodzili długie męczarnie w  piwnicach gestapo przy ul. Ofiarnej i w kazamatach Łukiszek –  mówiła.

Uroczystości na Powązkach odbyły się w asyście żołnierzy Garnizonu Warszawa. Uczestniczyli w nich krewni i przyjaciele pomordowanych, posłowie, wiceminister edukacji Narodowej Maciej Kopeć, uczestnicy Rajdu Katyńskiego, księża, harcerze i mieszkańcy stolicy.

- Ponad 450 kilometrów stąd, ponad 70 lat temu, po cichu,  do cystern po benzynie wrzucano ciała polskich intelektualistów. Dokonano wielkiej zbrodni. Chicano się pozbyć polskiego żywiołu na ziemi wileńskiej. Miało się o tym nie mówić, choć zabito ok. 20 tys. Polaków. Dziś czcimy ich pamięć – mówił  poseł Paweł Lisiecki.

List w imieniu Marka Kuchcińskiego odczytał poseł Andrzej Melak. Marszałek sejmu zauważył w nim, że dramat rodzin ponarskich był przez dekady potęgowany przez ukrywanie prawdy o mordzie. Wyraził nadzieje, że wreszcie zostanie ona na trwale zakotwiczona w świadomości Polaków, tak by czas nienawiści nigdy się już nie powtórzył.

Obecny na uroczystościach podsekretarz stanu MEN Maciej Kopeć zapowiedział, że w 2019 r. , gdy zaczną obowiązywać nowe czteroletnie licea, w podstawie programowej znajdzie się prawda o mordzie w lasach ponarskich.

Marcin Święcicki, prezydent stolicy, w czasie kiedy powstawał na Powązkach Pomnik Ponarski, przypomniał, że przed wojną mieszkańcy Wilna różnych narodowości, żyli ze sobą w zgodzie, a dopiero później przeżyli gehennę. - Ponary to symbol zniszczenia wojny: ludzi, ich relacji, ale też kościołów, cerkwi i meczetu oraz zabudowy. Prawdę o mordzie możemy poznać z zapisków Kazimierza Sakowicza, który ze strychu swojego domu przez wiele miesięcy obserwował pobliskie egzekucje. Notatki zakopał w butelkach. Odnalezione po latach zostały w 1998r.  wydane jako „Dziennik pisany w Ponarach od 11 lipca 1941 r. do 6 listopada 1943”. Doczekały się tłumaczenia na niemiecki, hebrajski, angielski, a w 2012 r. na litewski. Oddaje hołd wszystkim pomordowanym – ze wzruszeniem mówił Marcin Święcicki.

W czasie uroczystości zebrani odmówili „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Modlitwę prowadził ks. Jerzy Błaszczak. - Ponary uświadomiły ludziom wielką koalicję Niemców i Sowietów. Dali się im zwieść Litwini i Ukraińcy. Prawda o tym przez lata była chowana. Ale kto idzie za Jezusem nie będzie zawstydzony na wieki. Kto nie poszedł za Jezusem musi powtarzać: „Boże przebacz”.  My musimy z całego serca wybaczyć Litwinom, Rosjanom, Ukraińcom, Niemcom i naszym braciom Polakom, którzy  zwalczali działalność żołnierzy niezłomnych. Pamiętajmy, że żadna broń nas nie obroni jeśli wiary nie będziemy mieć w sercu – mówił w krótkim nauczaniu.

Organizatorem obchodów Dnia Ponarskiego w Warszawie jest działające od 24 lat Stowarzyszenie Rodzina Ponarska. Należy do niego ok. 120 osób w całej Polsce,  z których już tylko 60 proc. stanowią najbliżsi członkowie rodzin ofiar.

– Rodzice specjalnie przyjechali do Wilna, bym urodziła się na ziemiach polskich. Gdy miałam 12 lat przeżyłam pierwszy największy dramat swojego życia. W Ponarach 17 września 1943 r. został zamordowany ojciec moich bliskich przyjaciół, tata pięciorga dzieci, Kazimierz Pelczar, z którym przyjaźnili się moi rodzice. Był lekarzem, profesorem Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, prekursorem onkologii – wspomina Hanna Grabińska, współzałożycielka Stowarzyszenia Rodzina Ponarska.

Ponary w latach 1941-1944 były miejscem masowych mordów dokonywanych przez oddziały SS, policji niemieckiej i litewskiej pod Wilnem. Ogółem zginęło wtedy ok. 100 tys. ludzi, z czego najwięcej stanowili Żydzi (70 tys.). Polaków poległo ok. 20 tys. Ofiary przywożono pociągami lub ciężarówkami, a czasem pędzono pieszo, by później  rozstrzelać w lesie. Niektórych grzebano jeszcze żyjących. Na dzień obchodów zbrodni wybrano 12 maja, ponieważ w roku 1942 r. między 5 za 12 maja zamordowano w Ponarach ok. 100  młodych dziewcząt chłopców ze Związku Wolnych Polaków, uczniów renomowanych wileńskich szkół i studentów.