Ukraino, czemu nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców?

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 08.07.2018 15:35

Uroczystą zmianą warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, hymnem państwowym, złożeniem kwiatów, salwą honorową, przemarszem do katedry WP i Mszą św. upamiętniono zamordowanych 75 lat temu na Wołyniu Polaków.

Ukraino, czemu nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców? Środowiska kresowe przy okazji 75. rocznicy rzezi wołyńskiej apelowały o ekshumacje ciał i sprowadzenie ich do Polski Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

- Była niedziela. Przyszli do nas uzbrojeni Ukraińcy. Kazali się ubrać i wyjść przed dom. Ja, mój 2-letni brat, mama i tata stanęliśmy na podwórku. Z perspektywy lat dziękuję Bogu, że moi rodzice nie zostali zabici siekierą lub widłami, a zostali rozstrzelani. Mnie kula nie trafiła. Upadłam i najprawdopodobniej straciłam przytomność. Leżałam pod trupem mamy. Gdy się obudziłam, widziałam łunę palonego domu i otwarte oczy mamy. Paliły się zagrody. Wstałam i ciągnęłam mamę za rękę. Prosiłam, by wstała. Nie wstała już nigdy. Poszłam do sąsiadów. Zastałam tam jednego człowieka. Zamknął mnie w pokoju i kazał siedzieć cicho. Ale jak może siedzieć cicho niespełna 4-letnie dziecko zaraz po utracie mamy i takich zdarzeniach? Płakałam, aż w końcu usnęłam. Po latach dowiedziałam się, że był to Ukrainiec, ale nie banderowiec. Z domu zostałam wyprowadzona nocą przez znajomego taty. Szliśmy lasem i jak tylko słychać było mowę ludzi, kazał mi kucać w krzaczkach i nie odzywać się. Bo oni grasowali nocą jak szczury. Łuna płonącego ognia i otwarte oczy matki towarzyszą mi do dnia dzisiejszego - wspominała przed Grobem Nieznanego Żołnierza Janina Kalinowska, prezes Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych an Wołyniu.

Zaakcentowała, że choć szanuje obchody, jakie w rocznicę zbrodni odbywają się w Polsce, to jako przedstawicielka Kresowian i Wołynia domaga się ekshumacji zwłok i sprowadzenia ich do ojczyzny. - Nie wiem, gdzie są pochowani moi rodzice. A banderyzm tak kwitnie teraz, jak i był wtedy na Ukrainie. Teraz podchodzą pod obozy cygańskie. Dziękujemy za uchwałę w sprawie Wołynia, ale czekamy na ustawę, która ma moc prawną. Dziś się bardziej ceni mniejszość ukraińską w Polsce niż nas, Kresowian - podkreśliła.

Głos zabrał również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, honorowy przewodniczący komitetu społecznego obchodów 75. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. - Mój ojciec był świadkiem wymordowania wsi w Małopolsce. Napisał w pamiętniku, że Kresowian zabijano na dwa sposoby: raz siekierą i widłami, a drugi - przez przemilczenie. Przed śmiercią dodał, że śmierć przez zapomnienie jest gorsza. I my dziś wołamy: "Ukraino, czemu nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców?". Nie mają pomników ani grobowców. Nawet zwykły krzyż nie stoi tam, gdzie zginęli. Dopóki III RP nie wymusi wstrzymanych ekshumacji, nie będzie godnego upamiętnienia pomordowanych. Cieszymy się, że Andrzej Duda dotrzymał obietnicy i dziś pojechał do Wołynia. Ale do nas, na Lubelszczyznę, przyjeżdża Petro Poroszenko i próbuje odkręcić całą sprawę. Mówi, że jedni i drudzy mordowali. Jakim prawem taki człowiek został wpuszczony do Polski?! - dziwił się.

Zaapelował też do władz kościelnych o włączenie się w poszukiwanie prawdy o Wołyniu. - Ukraińcy na masakrę wybrali dzień święty. Zarąbali przy ołtarzu duchownych. Jako kapłan oczekuję, by biskupi i kardynałowie jednoznacznie poparli wołanie o Wołyń. Każdy kapłan tam rozszarpany jest męczennikiem. Prosimy o podjęcie kroków, by ich godnie pochować i by każdy chłopak wstępujący do seminarium wiedział, że męczennikami byli również księża na Wołyniu - mówił.

W uroczystościach na pl. Piłsudskiego wziął udział minister Michał Graczyk, który - w imieniu Mateusza Morawieckiego - odczytał list do przybyłych. Premier podkreślił w nim, że ludobójstwo na Wołyniu pozostaje wciąż niezagojoną raną, która jest tym bardziej otwarta, że przez lata była zapomniana. Zadeklarował również godne upamiętnienie rzezi wołyńskiej.

Głos zabrał też minister Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. - Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary. Warunkiem przebaczenia jest stanięcie w prawdzie. I my jesteśmy gotowi przebaczyć, niech tylko druga strona stanie w prawdzie, bo prawda wyzwala - mówił, a wystąpienie zostało przerwane brawami. Gdy po przerwie kontynuował, powołał się na słowa Stefana Żeromskiego. - Ranę Wołynia trzeba rozdrapywać, by się nie zabliźniła błoną podłości, nikczemności i zapomnienia - wskazał.

W uroczystościach przy Grobie Nieznanego Żołnierza wzięli udział przedstawiciele MON, dyrektor IPN Adam Siwek, członkowie PSL z Władysławem Kosiniak-Kamyszem na czele, delegacja z Kukiz’15 i Zbigniew Czaplicki, reprezentujący Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.

Po spotkaniu na pl. Piłsudskiego przybyli przeszli w marszu pamięci do katedry Wojska Polskiego. Nieśli ze sobą zdjęcia ofiar, fotografie zmasakrowanych ciał i transparenty z napisami: "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary", "Wołyń ‘43 - pamiętamy", "Wieczna hańba ludobójcom ukraińskim", "Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych". Przemarszowi towarzyszyło odczytywanie wspomnień naocznych świadków masakry na Wołyniu.

Podczas marszu zostały złożone kwiaty pod tablicami kresowymi przy Domu Polonii i w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Po Eucharystii w katedrze WP odsłonięto i poświęcono tablicę pamiątkową upamiętniającą ofiary ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP w latach 1939-1947.