Dom Jałmużnika Warszawy. Bo nie wystarczy głodnych nakarmić

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 05.08.2018 16:11

Kard. Kazimierz Nycz poświęcił Dom bł. Aniceta. Bezdomni dostaną nie tylko talerz zupy.

Dom Jałmużnika Warszawy. Bo nie wystarczy głodnych nakarmić Do Domu bł. Aniceta wchodzi się od ul. Kapucyńskiej. Tomasz Gołąb /Foto Gość

- Kościół i jego dzieło realizuje się przez Słowo, sakramenty i miłość. Dobrze, że ta jadłodajnia będzie fundamentem życia Kościoła. Przy Miodowej u kapucynów można się nie tylko wyspowiadać, słuchać słowa Bożego, ale i doświadczyć miłości Kościoła wobec ludzi potrzebujących. Tak jak przypomina nam to ciągle papież Franciszek: abyśmy byli najbardziej dla tych, którzy nas potrzebują: na peryferiach, głodnych i potrzebujących - mówił kard. Kazimierz Nycz podczas Mszy św. przed poświęceniem pomieszczeń nowego Domu bł. Aniceta.

- Długo zastanawialiśmy się nad nazwą. Dom Pomocy Dziennej? Jadłodajnia? Zostaliśmy przy „Dom bł. Aniceta”. Bo to, co robimy, to nic innego jak kontynuacja działalności Jałmużnika Warszawy, który 100 lat temu ręką wstrzymywał warszawskie tramwaje, w kieszeniach nosił 10 kg owoców i chleba, a za pokutę kard. Kakowskiemu kazał bezdomnym dostarczyć wózek węgla. Chcemy tworzyć miejsce, w którym bezdomni będą czuli się dobrze, jak w domu. Choć nie będziemy mieli noclegowni – podkreśla br. Kazimierz Synowczyk, gwardian klasztoru kapucynów przy ul. Miodowej.

Tablica darczyńców, która kiedyś zawiśnie w jadalni Domu bł. Aniceta Koplińskiego, będzie musiała być bardzo długa. A i tak nie obejmie wszystkich, którzy z dobrego serca wspierali Fundację Kapucyńską i klasztor przy ul. Miodowej.

- W krytycznym dla inwestycji momencie niepozorna kobieta przekazała br. Jarkowi zawiniątko. „To na dom dla bezdomnych” – powiedziała, nie chcąc ujawnić nawet imienia. W środku było 210 tys. zł – mówi gwardian kapucynów br. Kazimierz Synowczyk, dodając, że codziennie dziękuje Bożej Opatrzności za to, że stawia na jego drodze ludzi wielkiego serca. W budowę włączyły się także inne klasztory kapucyńskie.

W półtora roku udało się dzięki ofiarodawcom wznieść miejsce, do którego z zawilgotniałych podziemi kościoła pamiętającego odsiecz wiedeńską przeniosą się bezdomni. W godnych warunkach będą korzystać z pracy kilkudziesięciu wolontariuszy Towarzystwa o. Pio, gotujących im codziennie trzysta litrów gęstej, pachnącej zupy. Choć początkowo w kasie fundacji nie było ani centa, co brzmi jak przekręcone imię patrona przedsięwzięcia, Aniceta Koplińskiego. Nie mieli pieniędzy, tak jak ich bezdomni.

- Od 30 lat liczba osób korzystających z naszej pomocy stale rośnie. A warunki lokalowe pozostawały bez zmian. Przez lata udzielaliśmy jej w zawilgoconych podziemiach kościoła, gdzie zimą działa ruchoma szopka. Wielkie, gorące garnki musieliśmy znosić po wąskich schodach, brakowało toalet, wentylacji, elementarnych warunków do częstowania ludzi i wydawania im odzieży czy leków. Nie można było tak dłużej – mówi Edyta Foryś z Fundacji Kapucyńskiej.

Fundacja im. bł. Aniceta Koplińskiego została założona przez aktora Radosława Pazurę w 2010 roku z myślą o wsparciu braci w budowie domu i pomocy świadczonej na rzecz osób najuboższych i bezdomnych. Budowa rozpoczęła się w styczniu 2017 r. po wcześniejszych wieloletnich przygotowaniach i zbiórce środków na ten cel. Klasztor przeznaczył pod budowę część swojego terenu i po uzyskaniu wszelkich formalnych pozwoleń, rozpoczęto prace, które trwały nieprzerwanie do połowy lipca.

Na 750 metrach kwadratowych znajdą się: punkt wydawania leków i odzieży, salki spotkań indywidualnych i grupowych, biuro Fundacji Kapucyńskiej, biuro Towarzystwa Charytatywnego im. O. Pio, rozmównica. Ale sercem budynku będzie jadalnia, sąsiadująca z kuchnią i zmywalnią z prawdziwego zdarzenia. Piętro niżej gotowe są już spiżarnie i chłodnia. trzy kondygnacje połączyła winda towarowa. Wchodzi się do niej przez hol i furtę wybitą w murze od ul. Kapucyńskiej. Z piętra, gdzie będzie wydawana żywność widać pomnik warszawskiej Nike.

Nowe pomieszczenia 5 sierpnia poświęcił kard. Kazimierz Nycz. Już od 1 września przez rozświetlone przejście wejdą pierwsi potrzebujący.

Całość budowy pochłonęła 4 mln złotych i były to środki finansowe podarowane przez setki darczyńców, które wsparły klasztor i fundację. W budowie domu pomogli też: francuska Fundacja Carrefour ofiarując czek o wysokości 267 tys. zł i firma Byś, która przez czas budowy za darmo wywiozła ponad 400 kontenerów z odpadami.

Fundacja szuka wolontariuszy, zwłaszcza lekarzy i pielęgniarek, a także prawników, którzy będą mogli udzielać bezdomnym porad.

- Chcemy bowiem nie tylko karmić bezdomnych, ale przede wszystkim pomagać im w drodze wychodzenia z bezdomności. Temu służą też środowe spotkania z kulturą, czwartkowe – z Pismem św. i piątkowa Manufaktura Miodowa, gdzie bezdomni nawlekają na przykład różańce sprzedawane przez fundację, robią dywany z odzyskiwanych materiałów i wymyślają inne sposoby wsparcia dzieła kapucynów. Dla niektórych to odskocznia od stresu, w którym ciągle żyją. Dla innych – okazja do kilkudniowej trzeźwości – mówi Edyta Foryś.

- Ostatecznie chodzi nam o to, by doprowadzić tych ludzi do zbawienia – dodaje gwardian klasztoru z ul. Miodowej.