Jezu, ufam Tobie. Akcja!

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 28.10.2018 18:18

Pracownia malarska. Na sztaludze obraz Jezusa Miłosiernego, a przed nim św. Faustyna o zielonych, intrygujących oczach i tajemniczym uśmiechu. "Cisza na planie! Kamera! Gramy".

Jezu, ufam Tobie. Akcja! - Dzięki tej roli odkryłam, że świętość rodzi się tak naprawdę w nędzy. Także mojej - nie kryje aktorka Kamila Kamińska Tomasz Gołąb /Foto Gość

Kamila Kamińska przyznaje, że ta rola jest dla niej wyjątkowa. To dla niej przygotowywała się w klasztorze sióstr Miłosierdzia Bożego na Żytniej. Tego samego, do którego trafiła św. Faustyna. Z siostrami modliła się i obierała śliwki. Habit pasował jak ulał. Podobnie jak rola do aktorki.

- Zrozumiałam ją najlepiej chyba w Ostrówku, gdzie św. Faustyna biegała po łące z dziećmi. Bo świętość jest taka zwyczajna - mówi 29-letnia odtwórczyni roli jednej z największych mistyczek w dziejach świata. - A habity są bardzo wygodne, polecam - śmieje się.

Zamknięta w celi zakonnej próbowała zrozumieć fenomen Heleny Kowalskiej, która na prośbę Jezusa opuściła potańcówkę w Łodzi, wsiadła w pociąg i zapukała do klasztornej bramy.

- Chciałem początkowo zrobić film fabularny. Ale gdy zacząłem przygotowywać dokumentację do tego filmu, przeszukując archiwa, dotarłem do bardzo ciekawych, nieznanych faktów. Na Uniwersytecie Wileńskim znaleźliśmy na przykład kopię listu ks. Michała Sopoćki do papieża. Dotarliśmy do osób, które zetknęły się z orędziem miłosierdzia i zmieniły swoje życie. Na przykład do trzykrotnego recydywisty, który nawrócił się pod wpływem "Dzienniczka". W efekcie powstał dokument fabularyzowany - mówi Michał Kondrat, reżyser "Miłości i miłosierdzia".

Kamienica na warszawskiej Pradze: zainscenizowana pracownia malarska. Z Wilnem kojarzy ją pobliski dworzec. Przez okna wpadają snopy światła, chociaż na zewnątrz pada deszcz. Ostatni dzień zdjęciowy. Na sztaludze obraz Miłosierdzia Bożego. Św. Faustyna ma uwagi do malarza Eugeniusza Kazimirowskiego, granego przez Janusza Chabiora. To on w 1934 r. na zamówienie ks. Sopoćki namalował pierwszy wizerunek Jezusa Miłosiernego według wskazówek z wizji siostry.

- Oczy powinny spoglądać w dół. Jezus musi wychodzić z głębi, a promienie nie powinny być białe i czerwone, jak na fladze, ale czerwone jak krew i przezroczyste jak woda...

- Ja się robię czerwony, gdy siostra tu przychodzi, i biały, gdy słucham jej uwag - mówi gorzko.

Siostra przyjmuje krytykę z pokorą. Składa ręce jak do modlitwy, a w jej zielonych oczach zatopiona jest modlitwa "Jezu, ufam Tobie".

- Faustyna mi zaimponowała. Dzięki niej odkryłam, że świętość rodzi się tak naprawdę w nędzy. Także mojej - nie kryje aktorka. - Pokochałam ją sercem, gdy zrozumiałam, że żeby być święta, nie muszę być... idealna. Chodziłam jej ścieżkami, leżałam w jej łóżku i dotarło do mnie, że świętość jest dla każdego. To nasz wybór. Fajnie być gorącym, a nie letnim. I może, gdy słuchasz serca, nie jest to takie trudne. Wystarczy walczyć ze swoimi słabościami - uważa K. Kamińska.

Rozmowie świętej z malarzem przysłuchuje się ks. Sopoćko. Nic nie mówi. Przechadza się tylko po pracowni, zapewne powierzając Bogu sprawę niezwykłego obrazu. Maciej Małys, który pośród kilkudziesięciu ról filmowych grał już także młodego księdza w biograficznym filmie o Janie Pawle II w reżyserii Johna Kenta Harissona, jest skupiony na roli spowiednika s. Faustyny.

- Długo szukałem aktorów do tego filmu. Zrobiłem dokładną charakterystykę św. Faustyny i ks. Sopoćki. Zależało mi, żeby były autentyczne. I udało się perfekcyjnie - przyznaje nieskromnie Michał Kondrat.

- Słowa św. Faustyny mnie niosą. I chwilami mam wrażenie, że to nie ja gram, ale jakoś ta rola sama się gra... - dodaje św. Faustyna. Czyli Kamila Kamińska.

Premiera filmu planowana jest na 22 lutego 2019 roku. Wyświetlaniem filmu zainteresowani są już dystrybutorzy w 25 krajach.