Idź i głoś jak Helenka!

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 26.01.2019 11:06

Zwykła dziewczyna, troszcząca się o innych, chwytająca życie pełnymi garściami, ofiarna i pokorna, a jednocześnie zapatrzona w Boga. Tak Helenę Kmieć w 2. rocznicę jej śmierci wspominali znajomi i przyjaciele.

W spotkaniu wzięły też udział uczennice Szkoły Podstawowej nr 231 im. Juranda ze Spychowa w Warszawie zaangażowane w projekt "Podaj dobro dalej" W spotkaniu wzięły też udział uczennice Szkoły Podstawowej nr 231 im. Juranda ze Spychowa w Warszawie zaangażowane w projekt "Podaj dobro dalej"
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Dla nas, młodych misjonarzy, jest dziś szczególna okazja do spotkania. W tragicznych okolicznościach dwa lata temu zginęła w Boliwii Helenka. Przeżywaliśmy wielki smutek, ale niemal od razu pojawiła się myśl, że ona jest dobrym przykładem tego, jak można nieść Boga światu - mówił 25 stycznia ks. Marcin Dąbkowski SDS z Trzebini, duszpasterz Wolontariatu Misyjnego "Salvator", rozpoczynając Eucharystię. W drugą rocznicę śmierci Heleny Kmieć młodzież z WMS spotkała się na modlitwie i wieczorze świadectw w bazylice Świętego Krzyża.

Ksiądz Marcin zauważył, że Helena pięknie wypełniała zadanie Jezusa wskazane w Biblii: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. - Ona stała się dla nas kartą Świętej Księgi. Wypełniła dokładnie to, o co prosił ją Jezus. Mając w pamięci przykład jej życia, mój żal po jej śmierci zaczął się przeradzać w dziękczynienie. Przez Helenę Jezus pokazał mi moją drogę, która przez drugiego człowieka, ma mnie prowadzić do zbawienia - uznał.

Zauważył, że aby wypełniać wolę Boga, nie trzeba jechać na koniec świata. - Z Dobra Nowiną mamy iść w nasz świat. Do rodziny, znajomych, miejsc pracy, naszego środowiska. I taka była Helenka. Ona nas inspirowała, byśmy, idąc tam, dokąd posyła nas Jezus, nieśli Ewangelię wszelkiemu stworzeniu - mówił ks. Dąbkowski.

Wieczór czuwania był też okazją do świadectw i wspomnień o zamordowanej wolontariuszce. - Mam wewnętrzne przeświadczenie, że śmierć Helenki i wszystko to, co działo się po niej, może być inspiracją i drogowskazem dla młodych na całym świecie. Informacja o zabiciu Heleny dotarła do mnie, kiedy pomagałam jako wolontariuszka w Zambii. Pierwszy moment był druzgocący, a zaraz potem spłynęły na mnie pokój i bezpieczeństwo. Na misjach doświadczałam wielu trudności. Przypomniałam sobie, że Helenka też kiedyś była w Zambii. Poczułam, że mogę się za jej wstawiennictwem modlić w moich kłopotach, albo przynajmniej zapytać ją, co mam robić - opowiadała Mariola Kuźmierska, od 2010 r. należąca do Wolontariatu Misyjnego "Salvator".

I zaraz dodała: - Śmierć Helenki pokazał mi, że to, co robimy, naprawdę ma znaczenie, bo może być pięknym świadectwem Boga. Mimo że Helenka żyła "tu i teraz", to pamiętała o drugim człowieku. To, co robiła, czyniła z miłością. Brała garściami z życia. Zdobywała świat, ale była ofiarna i zawsze gotowa do pomocy. To mi uświadamia, że przy całej otwartości możemy spełniać marzenia i jednocześnie robić piękne rzeczy - podkreśliła Mariola Kuźniarska.

W spotkaniu wzięły też udział uczennice Szkoły Podstawowej nr 231 im. Juranda ze Spychowa w Warszawie, zaangażowane w projekt "Podaj dobro dalej" organizowany przez fundację im. Heleny Kmieć. Dziewczynki zaśpiewały piosenkę do muzyki z utworu "100" wykonywanego przez Sound’n’Grace i Filipa Lato, z tekstem Marty Barszczowskiej, zachęcającym do pomocy drugiemu człowiekowi i nawiązującym do życia Heleny. Wieczór czuwania był też okazją do wymiany doświadczeń misyjnych.

Helena Kmieć pochodziła z małopolskiego Libiąża. Do Wolontariatu Misyjnego "Salvator" w Trzebini wstąpiła w 2012 roku. Posługiwała na placówkach misyjnych w Rumunii, na Węgrzech i w Zambii.

Działała również w Duszpasterstwie Akademickim w Gliwicach, gdzie studiowała inżynierię chemiczną; śpiewała w Chórze Akademickim Politechniki Śląskiej. Angażowała się w pomoc dzieciom w nauce w świetlicy Caritas i działalność Katolickiego Związku Akademickiego w Gliwicach. W lipcu 2016 r. była koordynatorką Światowych Dni Młodzieży w rodzinnej parafii.

8 stycznia 2017 r. rozpoczęła pracę misyjnej wolontariuszki w Boliwii, gdzie przez pół roku miała pomagać siostrom służebniczkom dębickim w prowadzonej przez nie ochronce dla dzieci w Cochabambie. Została tam zamordowana 24 stycznia 2017 roku.

Po śmierci Heleny Kmieć, przy współpracy Polskiej Prowincji Salwatorianów, rodziny oraz wszystkich ludzi dobrej woli, została założona fundacja jej imienia.