S. Michaela Rak, Paweł Grabowski i Mirosława Gruszczyk z Nagrodą Jana Rodowicza "Anody"

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 31.03.2019 20:15

W Muzeum Powstania Warszawskiego uhonorowano niezwykłych ludzi, współczesnych powstańców, walczących o bardziej ludzki świat.

Laureaci w kategorii "Wyróżniająca się akcja lub inicjatywa społeczna zakończona sukcesem". Laureaci w kategorii "Wyróżniająca się akcja lub inicjatywa społeczna zakończona sukcesem".
Joanna Jureczko-Wilk / Foto Gość

Nagroda Jana Rodowicza „Anody” została ustanowiona na cześć bohaterskiego powstańca, członka batalionu "Zośka" i uczestnika Akcji pod Arsenałem, który zginął w więzieniu w 1948 r. Ustanowiona przez Muzeum Powstania Warszawskiego, jest wyróżnieniem dla współczesnych bohaterów, którzy bez względu na trudności i niepowodzenia kierują się w życiu zasadami podobnymi do tych wyznawanych przez pokolenie powstańców.

To nagroda przeznaczona dla osób, które bezinteresownie robią coś wyjątkowego dla innych, a ich postawa może stanowić przykład dla młodych ludzi.

Podczas gali 31 marca w Muzeum Powstania statuetki trzem zwycięzcom wręczył Jan Rodowicz z rodziny „Anody”, który zasiada w Kapitule Nagrody.

W liście skierowanym do laureatów i nominowanych, prezydent Andrzej Duda podkreślił ich hart ducha, wytrwałość, życzliwość i przyrównał ich do powstańców warszawskich. "Teraz to Państwo bohatersko zmagają się ze złem, aby ocalać innych, pomagać w cierpieniu i nieszczęściu razem zwyciężać zło i za to składam Państwu wyrazu uznania i wdzięczności" - napisał prezydent w liście, który w jego imieniu podczas gali odczytała Zofia Romaszewska. 

Zobacz nagrodzonych:

Do tegorocznej, ósmej edycji konkursu napłynęło 84 zgłoszeń. Najwięcej, bo 48 w kategorii: "Całokształt dokonań oraz godna naśladowania postawa życiowa". Statuetkę odebrał 

  • Paweł Grabowski - lekarz, który 10 lat temu zrezygnował z pracy zawodowej w Warszawie i wyjechał na Podlasie, gdzie założył Hospicjum Domowe Proroka Eliasza w Nowej Woli - profesjonalny zespół lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów i wolontariuszy opiekujących się chorymi terminalnie w ich domach. Obecnie pod ich opieką jest ponad 30 osób z okolicznych wsi. Fundacja Podlaskie Hospicjum Onkologiczne, którą założył i której jest prezesem, buduje hospicjum stacjonarne. Ponadto pan Paweł współpracuje z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Studentów Medycyny IFMSA-Poland (oddział w Białymstoku), zarażając przyszłych lekarzy misją niesienia pomocy nieuleczalnie chorym ludziom mieszkającym na ubogich terenach wiejskich.

Wręczający nagrodę Jakub Wygnański, współtwórca organizacji pozarządowych, ze Paweł Grabowski pojechał na podlaskie wsie, z których się ucieka, do wiosek, w których najmłodszy mieszkaniec ma 70 lat i często jeszcze opiekuje się 90-letnimi rodzicami. Sam laureat nagrody podkreślił, że statuetka należy się wszystkim członkom hospicjum, którego duża część przyjechała wraz z nim do Warszawy na galę.

- Robimy rzeczy absolutnie zwyczajne i normalne. Jestem zdumiony nagrodą, ale też cieszę się, że ktoś zauważył, jak ważny jest dostęp do opieki medycznej także na dalekich wsiach - mówił Paweł Grabowski.

Paweł Grabowski jest lekarzem hospicjum domowego na Podlasiu.   Paweł Grabowski jest lekarzem hospicjum domowego na Podlasiu.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Nominowani w tej kategorii byli również:

  • Wanda Gawron – emerytowana nauczycielka z Radomska, która od 2004 r. prowadziła w swoim domu pogotowie rodzinne, od śmierci męża (w 2005 roku) zajmując się tym w pojedynkę. Od 2010 r. tworzy wielodzietną rodzinę zastępczą. Opiekowała się 92 dzieci, w tym również niepełnosprawnymi ruchowo; cztery dziewczynki mieszkają z nią do dziś. Swoim wychowankom ofiarowuje akceptację, zrozumienie i poczucie bezpieczeństwa. 
  • Irena Stankiewicz – emerytowana polonistka z Białegostoku,  założycielka Stowarzyszenia „Otwarty Dom” – Pomoc Polskim Dzieciom na Wschodzie, które organizuje przyjazdy polskich dzieci z obwodu wileńskiego do Polski, wspiera domy dziecka i ubogie rodziny na Litwie, urządza zbiórki żywności, środków czystości, zabawek, odzieży, wspiera swoją działalnością hospicja oraz noclegownie. Prowadzona przez stowarzyszenie akcja zapraszania dzieci na święta rozprzestrzeniła się na cały kraj; rodziny pomagają dzieciom także na późniejszych etapach życia. 
  • Marek Śliboda – założyciel firmy Marco i Fundacji Marco Pomaga w Gliwicach, promujący społeczną odpowiedzialność biznesu i wspierający społeczność lokalną. Ponad dwa lata temu zainicjował powstanie Pracowniczego Funduszu Marco Pomaga, w ramach którego każdy pracownik jego firmy przekazuje na cele charytatywne 1,5% swoich zarobków. Pracownicy dzielą się także swoją wiedzą i doświadczeniem m.in. w ramach projektu edukacyjnego.
  • ks. Mirosław Tosza – ponad 20 lat temu stworzył dla osób bezdomnych i odrzuconych Wspólnotę Betlejem w Jaworznie. W odremontowanym wspólnymi siłami domu wraz z księdzem mieszka 20 osób. Powstała pracownia rękodzielnicza, która zapewnia utrzymanie mieszkańcom wspólnoty. Ksiądz nikomu nie odmawia pomocy. Wielu alkoholikom pomógł pokonać nałóg i pokazał sens życia. 

W kategorii "Wyróżniająca się akcja lub inicjatywa zakończona sukcesem" jury przyjrzało się 27 zgłoszeniom. Statuetka trafiał do rąk

  • s. Michaeli Rak – ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, założycielki i organizatorki pierwszego stacjonarnego hospicjum na Litwie. Wyremontowała zrujnowany budynek w Wilnie i 10 lat temu otworzyła Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki  z 14. miejscami dla chorych. Teraz tworzy oddział dla dzieci. Pacjentami hospicjum są zarówno Polacy, jak i Litwini. Siostra Michaela opiekuje się ludźmi cierpiącymi na raka, pomaga obłożnie chorym, daje im możliwość godnej śmierci. 

- Przykład życia Jana Rodowicza "Anody" zbiega się z przesłaniem życia mojej mamy, więźniarki obozu koncentracyjnego w Majdanku, do którego trafiła za pomoc Żydom. Kiedy jako młoda dziewczyna zapytałam ją, czy się nie bała, ona odpowiedziała: "Dziecko, kiedy człowiek jest w potrzebie nie wolno się bać". I to przesłanie jest nadal aktualne - mówiła s. Michaela, dziękując obecnej na sali swojej dawnej przełożonej, m. Marii, za to, że przed laty powiedziała jej: "Idź do Wilna, tam człowiek jest w potrzebie".

Oprócz niej nominowani w tej kategorii byli także:

  • Adrian Beściak – dwudziestoczterolatek z Rzeszowa, który od ośmiu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Instruktor Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Organizator akcji „The Best Trip. W drodze po pomoc”, w ramach której łączy miłość do sportu z pomaganiem. Zbiera fundusze na rehabilitację dzieci, wózki specjalistyczne, a nawet budowę rodzinnego domu dla dwunastoletniego Kuby. Przed wypadkiem Adrian trenował sporty walki, zdobywał medale. Po wyjściu ze szpitala uczył się nowego życia, pokonywania barier architektonicznych, niezależności. Wkrótce sam postanowił pomagać innym – w dwójnasób: materialnie i inspiracyjnie, udowadniając, że warto nieść pomoc bardziej potrzebującym.
  • Artur Nowak-Gocławski – ekspert rynków finansowych z Warszawy, prezes firmy ANG Spółdzielnia, prezes zarządu Koalicji Prezesi – Wolontariusze. Inicjator projektu „Nienieodpowiedzialni”, w ramach którego promuje postawy odpowiedzialnego biznesu, głównie w branży finansowej i ubezpieczeniowej. „ Pan Artur propaguje działalność biznesową prowadzoną w zgodzie z zasadami prawdomówności i uczciwości. Z jego inicjatywy powstał program wolontariatu pracowniczego „Będę, kim zechcę”, którego uczestnicy prowadzili warsztaty dla dzieci i młodzieży dotyczące finansów oraz odpowiedzialnej przedsiębiorczości.
  • Andrzej Tomczyk – nauczyciel oraz wychowawca w Zakładzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Raciborzu. Angażuje się w pielęgnowanie pamięci historycznej wśród lokalnej społeczności. Realizuje autorską akcję „Cichociemny Frez” upamiętniającą porucznika Armii Krajowej, Eugeniusza Chylińskiego „Freza”, który spoczywa w Raciborzu. Pomysłodawca i organizator Biegu Polaka Małego, Biegu Cichociemnych, obozu patriotyczno-survivalowego dla dzieci. Identyfikuje groby weteranów AK i opiekuje się nimi. Wspiera kombatantów. We wszystkie akcje włącza swoich młodych podopiecznych, ucząc ich zaangażowania społecznego i działalności na rzecz potrzebujących. 
  • Janusz Wardak – absolwent lingwistyki stosowanej z Warszawy, ojciec dziesięciorga dzieci. Współzałożyciel i moderator działającej od 15 lat Akademii Familijnej, doradca rodzinny, autor licznych artykułów na temat wychowania oraz relacji małżeńskich i rodzinnych. Wraz z żoną prowadzi warsztaty i wykłady o tematyce rodzinnej. Autor kilku kampanii społecznych, m.in. „Smartfon dla dziecka – przemyśl to!” czy „Mniej ekranu, więcej rodziny”.

Za "wyjątkowy czyn" do nagrody zgłoszono 9 osób.Otrzymała ją 

  • Mirosława Gruszczyk – prowadząca gospodarstwo rolne w Rudołtowicach k. Pszczyny. Przyjęła do domu siostry Tamarę i Marię – Ukrainki z poważnymi złamaniami po potrąceniu przez samochód. Po pobycie w szpitalu siostry zostały bez pieniędzy, pracy i mieszkania. Nie znały języka polskiego, nie miały za co uregulować rachunku za leczenie. Gdy tylko pani Mirosława dowiedziała się o dramatycznej sytuacji sióstr, przyjęła do siebie 56-letnią Marię, która poruszała się o kulach i 46-letnią Tamarę, którą przetransportowała na prowizorycznych noszach. Bezinteresownie opiekowała się nieznajomymi, organizowała im leczenie i rehabilitację, pomoc prawników. Jej wsparcie nie zakończyło się wraz z wyjazdem sióstr do domu.

W imieniu pani Mirosławy nagrodę odebrały wzruszone podopieczne: Tamara i Maria.

W tej kategorii nominowali byli także:

  • Maurycy Kulesza – dwunastolatek z Warszawy, który we wrześniu ubiegłego roku udzielił profesjonalnej pomocy starszemu zakrwawionemu mężczyźnie, który zasłabł. Chłopiec ma zawsze przy sobie apteczkę, gdy jeździ na rowerze, dzięki czemu mógł opatrzyć ranę mężczyzny. Następnie wezwał pomoc. Cierpiącego na alzheimera osiemdziesięciolatka odnalazła poszukująca go od kilku godzin rodzina. 
  • Bogusław Magrel – alpinista z Żor, w latach 2000–2016 prezes Polskiego Klubu Alpejskiego, zdobywca szczytów m.in. w Himalajach, Pamirze, Tienszan, Andach oraz Kaukazie. W 2005 r. wraz z Radosławem Juszczykiem (zginął w 2011 r.) zrezygnował ze zdobycia szczytu Pik Pobiedy (7439 m), by ratować zespół rosyjskich alpinistów porwanych przez lawinę. Uratował życie czterem wspinaczom, odkopując ich ze śniegu. Ryzykował własnym życiem.
  • Marek Morawski – emerytowany funkcjonariusz straży granicznej z Nowego Targu. Latem ubiegłego roku wskoczył do rwącego Białego Dunajca, by ratować tonącą dziewczynkę i jej babcię. Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, dlatego tuż przed akcją zadzwonił do żony, by ta wezwała pomoc i odpowiednie służby. Udało mu się wyciągnąć z wody zarówno dziecko, jak i starszą panią. Do czasu przyjazdu pogotowia reanimował kobietę. Wcześniej dwukrotnie wyciągał z wody i reanimował osoby, które topiły się m.in. na progach wodnych w Nowym Targu.
  • Bartosz Smolarczyk – oficer Państwowej Straży Pożarnej w Jaworznie. Podczas urlopu w Łazach nad Bałtykiem ruszył na pomoc tonącym, którzy weszli do wody wbrew całkowitemu zakazowi kąpieli. Mimo wzburzonego morza pan Bartosz wyciągnął jednego z tonących na brzeg; uratował nastolatkowi życie. Sprawa wyszła na jaw, gdy do komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Jaworznie zadzwonił komendant z Koszalina, aby podziękować za czyn jaworznickiego strażaka.