Święcili pokarmy aż latały kropidła

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 20.04.2019 16:52

Przed kościołem akademickim św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu święcono pokarmy tak szczodrze, że kropidło nie wytrzymało.

Uwaga na kropidło...! Przed kościołem akademickim św. Anny. Uwaga na kropidło...! Przed kościołem akademickim św. Anny.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

W Wielką Sobotę tradycyjnie do kościoła nieśliśmy w koszyczkach pisanki, chleb, kiełbasę, sól, baranka z ciasta lub cukru... 

Na długich stołach przed warszawskimi świątyniami ustawione pięknie ozdobione koszyczki z wiktuałami kropili wodą święconą kapłani i diakoni, odmawiając przedtem stosowne modlitwy. Zapraszali przy tym do  tego, co w tym dniu jest najważniejsze: towarzyszenia w chwili ciszy Chrystusowi złożonemu w grobie.

Szybko zapełniały się koszyczkami stoły ustawione przed bazyliką archikatedralną, kościołem Świętego Ducha i kościołem akademickim św. Anny. Przy tym ostatnim zrobiło się bardzo wesoło, kiedy pokarmy święcono z takim zaangażowaniem, że aż rozpadło się kropidło. Jego część poleciała wysoko w górę, w stronę operatora telewizyjnej kamery, który relacjonował wielkosobotnie obrzędy. 

Święceniu pokarmów przyglądali się też obcokrajowcy spacerujący Traktem Królewskim.   Święceniu pokarmów przyglądali się też obcokrajowcy spacerujący Traktem Królewskim.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Błogosławieństwo pokarmów, zwane powszechnie święconką lub święconym, ma długą tradycję. W Polsce jest znane co najmniej od XIV wieku. Początki tego zwyczaju na świecie sięgają nawet ósmego stulecia. Początkowo święcono tylko baranka zrobionego z chleba lub ciasta, jako symbol Chrystusa. Dopiero potem dołączano inne potrawy: ser, masło, ryby, olej, pokarmy mięsne, ciasto i wino. Na końcu święcony kosz został uzupełniony jajkiem i innymi potrawami.

Dawniej w zamożnych mazowieckich domach święcenie odbywało się w domach. To ksiądz objeżdżał domostwa i błogosławił pokarmy. Święconki były bowiem tak duże, że ich transport do kościoła byłby trudny. Gospodynie w jednej izbie składały do poświecenia połówki świniaków, pęta kiełbas, chleby, wypieki... Czyli wszystko, co w wielkanocny poranek miało znaleźć się na stole. Obecne święconki są raczej symboliczne.