Słuchał Boga zawsze

Agata Ślusarczyk

|

Gość Warszawski 18/2019

publikacja 02.05.2019 00:00

Po ludzku śmierć Marka Tarnowskiego była tragiczna, ale przyjaciele widzą w niej przesłanie. – Marek otrzymał to, co sam głosił: życie wieczne w Chrystusie Zmartwychwstałym – mówią.

▲	Na trumnie leżała palmowa gałązka. ▲ Na trumnie leżała palmowa gałązka.
zdjęcia Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Sześćdziesięcioczteroletni Marek Tarnowski został zamordowany 11 kwietnia na terenie parafii św. Augustyna na Nowolipkach. Wychodził właśnie z kościoła św. Augustyna. Był po spowiedzi generalnej, która miała go przygotować do uroczystego odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Obrzęd, który miał się odbyć w czasie Wigilii Paschalnej w katedrze warszawsko-praskiej, miał być zwieńczeniem jego Drogi Neokatechumenalnej, którą przeżywał we Wspólnocie III w parafii na Marysinie Wawerskim. Na Mszę św. pogrzebową 24 kwietnia do kościoła św. Feliksa z Kantalicjo przyszły tłumy. Niektórzy trzymali w ręku gałązki palmowe. Taka sama leżała na trumnie śp. Marka. Liturgii przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, a koncelebrował ją biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej Marek Solarczyk oraz wielu kapłanów związanych z Drogą Neokatechumenalną.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.