Wygląda jak dzwonek. Ale Franciszkowi Rakowskiemu i innym rowerzystom pomaga łączyć przyjemne z pożytecznym. A może nawet dostać się do nieba.
– Przesuwanie paciorków i powtarzanie w myśli słów modlitwy nie zmniejszają naszej uwagi bardziej niż słuchanie radia w samochodzie – zapewnia twórca b-Rose.
A. Szulc /b-rose
Zaczęło się od… kraksy. Gdy pewnego wiosennego popołudnia 2014 r. młody doktor fizyki wracał rowerem do domu, wszystko mogło się potoczyć inaczej. Gdy minął ostry podjazd przed Belwederem i wjechał na wygodną ścieżkę rowerową wzdłuż Łazienek, wyciągnął z kieszeni różaniec. Powoli zaczął szeptać kolejne „Zdrowaś, Maryjo”, gdy zorientował się, że paciorki zablokowały dźwignię hamulca. Dojeżdżał akurat do przecznicy, gdy światło zmieniło się na czerwone.
Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.