Minuta ciszy w Warszawie. W rocznicę wybuchu Powstania

jjw /PAP

publikacja 01.08.2019 20:09

O 17.00 w całym mieście zawyły syreny i rozdzwoniły się kościelne dzwony. Jak co roku, kilkutysięczny tłum zebrał się na rondzie Dmowskiego.

Białe-czerwone flagi, opaski, kotyliony, a nawet wianki we włosach kobiet były dowodem dumy z powstańczego zrywu. Białe-czerwone flagi, opaski, kotyliony, a nawet wianki we włosach kobiet były dowodem dumy z powstańczego zrywu.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Ta cisza w tłumie jest przejmująca. Przypomina o początkach powstańczego zrywu sprzed 75 lat, o bohaterstwie, 63 dniach nierównej walki, ale też o krwawej zemście Niemców.

Jak co roku, wielotysięczny tłum zebrał się na rondzie Dmowskiego. Przyszli młodzi ludzie, wprost z pobliskich biurowców, przyjechali kibice w biało-czerwonych szalikach, rodziny z dziećmi, zjechały motocykle przybrane biało-czerwonymi chorągiewkami... Morze narodowych flag. Punktualnie o godz. 17 tłum zamilkł. Odpalono race, a potem zaczęto skandować: "Cześć i chwała bohaterom!". Odśpiewano "Rotę".

Po modlitwie za poległych powstańców i muzycznym wystąpieniu Norberta "Smoły" Smolińskiego z zespołu Contra Mundum o godz. 17.30 z ronda Dmowskiego wyruszył VIII Marsz Powstania Warszawskiego. Zorganizowały go środowiska narodowe, m.in. Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości". Uczestnicy przeszli ulicami: Marszałkowską, Królewską, Krakowskim Przedmieściem, a następnie Miodową na pl. Krasińskich przed pomnik Powstania Warszawskiego.

Do próby zablokowania marszu doszło na pl. Krasińskich. Grupa osób protestujących przeciwko manifestacji środowisk narodowych zebrała się przy schodach przed pomnikiem Powstania Warszawskiego.

Policja wielokrotnie zwracała się do kontrmanifestantów o opuszczenie tego miejsca i informowała, że nie można blokować legalnego zgromadzenia. Apelowali o to także przedstawiciele stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Ponieważ prośby nie odniosły skutku, policja usunęła protestujących.

Jak poinformował PAP asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji, przed marszem szli obserwatorzy z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego oceniający postawę jego uczestników, a także niesione flagi i transparenty. Jak zaznaczył, obserwatorzy nie przekazali policji żadnych informacji, które wskazywałyby na naruszenie podczas tego zgromadzenia obowiązujących przepisów.

Ubiegłoroczny marsz środowisk narodowych 1 sierpnia został rozwiązany przez stołeczny ratusz i zablokowany przez kordon policji już po kilkuset metrach, przy rondzie de Gaulle'a. Powodem miał być nawołujący do nienawiści napis na koszulce jednego z uczestników oraz odpalenie racy.