Ks. Jan Sikorski do pielgrzymów: Jesteście jak powstańcy. Waszą bronią różaniec

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 05.08.2019 13:10

500 osób niepełnosprawnych, ich przyjaciół, więźniów i osób bezdomnych po raz 28. wyruszyło pieszo i na wózkach inwalidzkich do Częstochowy.

Ks. Jan Sikorski do pielgrzymów: Jesteście jak powstańcy. Waszą bronią różaniec W pięciu grupach: św. Michała, św. Kamila, św. Wawrzyńca, św. Józefa i bł. Unitów Podlaskich z Woli na Jasną Górę wyruszyło blisko 500 osób.

Paweł ma czterokończynowe porażenie mózgowe. 29-latek wygląda najwyżej na 15 lat. Przykuty do wózka, skazany jest na opiekę najbliższych do końca życia. Ale na tę pielgrzymkę czekał cały rok. Ubrany w furażerkę i biało-czerwoną opaskę z powstańczą kotwicą, chce upamiętniać powstańców warszawskich, którzy byli gotowi oddać życie za wolność. To pomysł jego mamy Elżbiety Opolskiej, która kolejny raz z dwoma niepełnosprawnymi synami ruszyła sprzed kościoła św. Józefa na Kole na pielgrzymkowy szlak. Razem z innymi niepełnosprawnymi i ich opiekunami będzie dziękować Bogu za życie swoich synów i prosić cierpliwie słuchającą Matkę z Jasnej Góry o siły, by się nimi opiekować.

- Jesteście jak powstańcy warszawscy - mówił ks. Jan Sikorski, emerytowany proboszcz parafii św. Józefa na Kole, który odprawił Mszę św. i pobłogosławił pielgrzymkowy krzyż przed wyruszeniem z ul. Deotymy. W pięciu grupach: św. Michała, św. Kamila, św. Wawrzyńca, św. Józefa i bł. Unitów Podlaskich z Woli na Jasną Górę wyruszyło blisko 500 osób. - Gdy ktoś pyta, czy dzisiejsze pokolenie byłoby stać na podobny zryw jak 75 lat temu, mówię: przyjdźcie zobaczyć pielgrzymkę. Nie jesteście inni od waszych rówieśników z 1944 r. Waszą bronią jest jednak różaniec i modlitwa - przypominał infułat.

Agata Tobiasz ma 17 lat. W jej Liceum im. Powstańców Warszawskich niewielu śmieje się z tego, że chce opiekować się niepełnosprawnymi na pielgrzymce do Częstochowy. Większość rówieśników myśli o tym z uznaniem.

- Ludzie boją się niepełnosprawnych. A to jedyna wspólnota, którą znam i która nikogo nie wyklucza. Uczę się od nich radości z najmniejszych rzeczy - mówi. Już wie, że 15 sierpnia będzie znowu tęsknić za pielgrzymowaniem i odliczać 355 dni do kolejnej. Najstarszy uczestnik 28. Pielgrzymki Osób Niepełnosprawnych ma 80 lat, najmłodszy - 4 miesiące. Każdy niesie własny bagaż wdzięczności i podziękowań, ale także próśb od najbliższych.

Joasia i Paweł Kulawikowie z Radzymina ruszają z trójką dzieci: 8-letnią Kornelią, 6-letnim Adasiem i dwuletnią Manią. W wózku zmieścili dziesięć kajzerek, wodę, owoce, warzywa, czapeczki, ubrania dla dzieci na zmianę, coś od słońca i coś na deszcz, lalki, koniki...

- To fenomen pielgrzymowania z dziećmi. Nie wiem, jak to się udaje, ale gdy chodziłam sama, wszystko mi dokuczało. Z dziećmi idzie się bezproblemowo - mówi Joasia, łapiąc w ostatniej chwili przewracający się wózek. Jej mąż idzie w pielgrzymce 27. raz. - Nawet gdy kiedyś nie udało się pójść, serce było na pielgrzymce - dodaje.

Oni też mają za co dziękować. Dwa lata temu doświadczyli cudu.

- Uznaliśmy, że Mania była za mała na pielgrzymkę. Ledwie zostaliśmy, dostała wirusowego zapalenia mózgu. Trzy tygodnie leżeliśmy w szpitalu, a za jej zdrowie modliła się niejedna pielgrzymkowa grupa. O tym, że córka cudem wyszła z choroby cało, bez żadnego upośledzenia, zaświadczyło pięciu lekarzy - twierdzą.

Piotr (prosił, by nie podawać jego danych) na pielgrzymkę przyjechał z dalekich Bieszczad. Dostał na nią przepustkę z zakładu karnego. Ma do odsiedzenia jeszcze ponad 2 lata, ale wierzy, że pielgrzymka odmieni jego życie.

- Już się zmieniłem - mówi jeden z jedenastu więźniów, którzy po raz dwudziesty wyruszyli z niepełnosprawnymi na pielgrzymkę. W drodze będą pomagać im w codziennych zmaganiach z chorobą.

Na swoim wózku Julita ma napis: "Supermenka". Chociaż pielgrzymkowi bracia i siostry częściej mówią do niej: "księżniczka". Cierpiącą na dziecięce czterokończynowe porażenie mózgowe córkę prowadzić na Jasną Górę będzie jej tata, Bogdan.

- Dla nas pielgrzymka to najwspanialsze wydarzenie w całym roku. Straciłem niedawno żonę, więc siostry i bracia są dla nas prawdziwą rodziną. Nie znam wspanialszej, bardziej spontanicznej i serdecznej grupy ludzi - mówi Bogdan Tarczyński z Jabłonny.

- Ale wózek dostałam. Muszę wymienić, bo ciągle w lewo skręca - obrusza się starsza pani.

- To przynajmniej na rondzie będzie łatwiej - śmieją się pielgrzymkowi bracia.

Na pielgrzymce wszyscy starają się pomóc. Jeśli nie da się inaczej, to chociaż dobrym słowem. Chwilę pomajstrowali przy kołach i wózek jeździ jak trzeba.

- Bóg zawsze stawia na mojej drodze dobrych ludzi - dziękuje kobieta.

Ks. Jan Sikorski daje przed wyjściem kilka rad, nawiązujących do hasła pielgrzymki.

- Swoją obecnością na tej pielgrzymce mówicie: "Jesteśmy", ale ludziom mówcie też: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi".

- To ważne, bo tylu ludzi chciałoby dziś te drzwi przed Chrystusem zamknąć. Mówią o tolerancji, ale największą jej miarą jest wolność, którą daje wiara - dodaje ks. Stanisław Jurczuk, organizator pielgrzymki i szef Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej.

5 sierpnia z Warszawy wyruszyły też: Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna i Piesza Praska Pielgrzymka Rodzin.