Obiad na sygnale. "Dowozimy 600 posiłków dziennie”

Agata Ślusarczyk Agata Ślusarczyk

publikacja 30.04.2020 13:21

Skrzyknęli się w internecie i karmią lekarzy, pielęgniarki, salowe, ratowników medycznych i pracowników stacji diagnostycznych czy DPS. Bezinteresownie.

Obiad na sygnale. "Dowozimy 600 posiłków dziennie” Z "Sygnałem" współpracuje kilkadziesiąt warszawskich pizzerii, restauracji i sushi barów, które przygotowują dla medyków posiłki. materiały Sygnał - Pogotowie Gastronomiczne

To był poryw serca. Trzy przypadkowe osoby z Wrocławia i Warszawy 15 marca zainicjowały działalność grupy "Sygnał - Pogotowie Gastronomiczne”, która przy ul. Suwak 4 organizuje posiłki dla warszawskich medyków - łącząc restauratorów, ludzi dobrej woli i potrzebujących medyków. Rekord dzienny: 1081 dostarczonych posiłków.

- Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy nawet nie widzieli siebie na oczy, a działamy jak dobrze zorganizowana firma. To mogło się udać tylko w czasie epidemii. To cud pomocy - uważa Magdalena Mańkowska, jedna z inicjatorek grupy.

Lawina dobra

Magdalena Mańkowska, mieszkanka Wrocławia, nie spodziewała się, że jeden wpis na Facebooku o pomoc gastronomiczną dla medyków wywoła lawinę dobroczynności. Na apel grupy natychmiast odpowiedzieli stołeczni restauratorzy. - Pierwszego dnia dostaliśmy 300 porcji jedzenia od wietnamskich restauracji - mówi. Pomoc zadeklarowali też inni: pizzerie, restauracje czy sushi bary. Obecnie z "Sygnałem” współpracuje kilkadziesiąt warszawskich restauracji. - W czasie epidemii chcieliśmy działać jak pogotowie: jeden krótki sygnał i sztab ludzi rusza z pomocą - mówi M. Mańkowska.

Na własną rękę stworzyli bazę szpitalnych oddziałów, w których jest zapotrzebowanie na posiłki. - Dowozimy jedzenie do prawie wszystkich szpitali w Warszawie, karmimy także pracowników pogotowia ratunkowego, stacji diagnostycznych i Domów Pomocy Społecznej. W sumie od początku działalności dostarczyliśmy 15 tys. posiłków - opowiada pani Magdalena.

100 ochotników "na sygnale"

Do ich rozwożenia zgłosiło się 100 ochotników. Po odbiór posiłków przyjeżdżają firmy taksówkarskie, motocykliści, rodziny z dziećmi, studenci, a nawet... misjonarze klaretyni. Pani Beata z Zacisza pierwszy kurs zrobiła w Niedzielę Wielkanocną, zaraz po świątecznym śniadaniu. Jak sama przyznaje, nie chciała tylko wysyłać pieniędzy na zbiórki dla medyków, ale osobiście się zaangażować. Ze względu na elastyczny czas pracy kierowcą „na sygnale” jest dwa trzy razy w tygodniu.

- Do pomocy zgłasza się coraz więcej osób. Przez pierwsze dwa tygodnie nie odchodziłam od komputera, schudłam cztery kilo i praktycznie nie spałam. Planowanie trasy dla kierowców zajmowało cały dzień. Szybko okazało się, że bez profesjonalnego programu zarządzającego systemem dostaw nie damy rady - wspomina M. Mańkowska.

Emil Świderek i Piotr Grzanka, wolontariusze informatycy, na potrzeby działalności "Sygnału” napisali specjalny program. Do bazy logują się kierowcy, określając pojemność samochodu i swoją dyspozycyjność, a także medycy, zgłaszając zapotrzebowanie na posiłki i godziny odbioru. Program pomaga logistykowi optymalizować trasę, którą kierowca w formie pliku PDF ściąga na telefon.

Obiad na sygnale. "Dowozimy 600 posiłków dziennie”   Posiłek z uśmiechem to dla wielu medyków wyraz wsparcia i troski. Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Kuchnia z uśmiechem

Z czasem okazało się także, że zapotrzebowanie na posiłki jest dużo większe, niż są wstanie zaoferować restauratorzy. Wolontariusze postanowili więc uruchomić własną kuchnię. Lokal przy ul. Suwak 4 użyczyła wietnamska restauratorka - Liliana Dang. To tu codziennie od godz. 7 - w zależności od zapotrzebowania - przygotowywanych jest od 600 do 800 porcji obiadowych dla medyków.

- Pracy jest bardzo dużo. Wciąż potrzebujemy osób z doświadczeniem gastronomicznym. Kiedy jest ciężko, na papierowych torbach z posiłkiem piszemy flamastrami: "Będzie dobrze” i stawiamy uśmiech - mówi Paweł Wojtkowski, szef hotelowej cukierni, który na potrzeby "Sygnału” przebranżowił się na kucharza.

Produkty dostarczają rolnicy oraz kilkadziesiąt firmy z różnych branż. Przedsiębiorcy oprócz żywności przywożą także środku do dezynfekcji, rękawiczki, maseczki odzież ochronną, mydła w płynie czy pojemniki na żywność. - Coraz częściej z pomocą przychodzą także mieszkańcy, przynoszą własnoręcznie upieczone ciasta, kawę, herbatę czy zupę. Wzruszające jest, kiedy dowiadujemy się, że mama z córką upiekły 100 szarlotek dla medyków, a w jednej z firm pracownicy zrobili zrzutkę na zakup żywności - mówi Anna Archacka-Szermińska, koordynująca pracę kuchni. - Z suchych produktów przygotowujemy pakiety śniadaniowe, które z Mokotowa odbierają kierowcy - dodaje.

To oni od medyków słyszą najwięcej słów wdzięczności. Czasami bardzo krótkich, wypowiedzianych w pośpiechu, ale z serca: "Dziękuję, wasza pomoc daje nam siłę”.

Więcej informacji o inicjatywie na: www.sygnalpogotowie.pl lub na grupie na FB "Sygnał - Pogotowie Gastronomiczne”.