A po Kalwarii przyszło zmartwychwstanie

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 20/2020

publikacja 14.05.2020 00:00

O izolatce pełnej samotności, umieraniu i wielkanocnym wybudzeniu mówi ks. Paweł Komar, wikariusz parafii św. Mikołaja w Grójcu, który wyzdrowiał z COVID-19.

Ksiądz Paweł święcenia kapłańskie przyjął w 2018 roku. Ksiądz Paweł święcenia kapłańskie przyjął w 2018 roku.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Joanna Jureczko-Wilk: Od czego zaczęła się choroba?

ks. Paweł Komar: Regularnie biegam i dwa tygodnie przed Wielkanocą po wieczornym treningu zaczęło boleć mnie gardło, dostałem wysokiej gorączki. Lekarz stwierdził anginę i przepisał mi antybiotyk. Rzadko łapię nawet zwykłe przeziębienia, ale wtedy po lekach nie było poprawy. Kiedy poczułem jakieś „szemranie” w płucach, pojawiła się myśl o koronawirusie. Grójec był wtedy jednym z większych ognisk zakażeń na Mazowszu, a ja przecież ciągle byłem wśród ludzi, chodziłem do sklepu, apteki... Na plebanii i w kościele przestrzegaliśmy perfekcyjnie kwestii bezpieczeństwa. Nie wiem, gdzie i kiedy się zaraziłem.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.