Nie przyszli, aby płakać

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 01.08.2020 20:45

Powstańcy, kombatanci, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, przedstawiciele Sejmu i Senatu, prezydent stolicy oraz warszawianie uczcili ciszą bohaterów Powstania Warszawskiego przy pomniku Gloria Victis.

Nie przyszli, aby płakać Jak co roku mogiły powstańcze zapełniły się biało-czerwonymi wiązankami kwiatów i płonącymi zniczami. Agnieszka Kurek-Zajączkowska

Punktualnie o godz. 17 na Powązkach Wojskowych przy pomniku Gloria Victis wybrzmiała syrena. Później bohaterowie Powstania Warszawskiego zostali uczczeni minutą ciszy. Odegrano Mazurka Dąbrowskiego i hejnał warszawski.

Modlitwę w intencji poległych i żyjących powstańców poprowadził biskup polowy WP Józef Guzdek. – Nie przyszliśmy na powstańczy cmentarz, aby płakać. Tu, w tym świętym miejscu, gdzie spoczywają doczesne szczątki córek i synów nieujarzmionego miasta, chcemy otrzeć nasze łzy. Chcemy wyśpiewać Bogu pieśń wdzięczności za tych, którzy na ołtarzu Ojczyzny złożyli swoje zdrowie i życie – mówił ordynariusz wojskowy.

- U stóp pomnika Gloria Victis oddajemy cześć pokonanym, ale nie zwyciężonym. Dla kolejnych pokoleń Polaków ich postawa była i nadal pozostaje źródłem mocy i wzorem do zdecydowanego działania w słusznej sprawie: w obronie wolności i godności każdego człowieka – mówił bp Guzdek.

Przypomniał, że „Warszawa została zburzona, lecz nie zniszczona”. – Wierność fundamentalnym wartościom, powstańczy duch i determinacja sprawiły, że stolica odrodziła się jak feniks z popiołów – podkreślił.

Po modlitwie dla uczenie bohaterów zrywu oddano salwę honorową. Po niej kwiaty pod pomnikiem złożyli: Andrzej Duda z powstańcami, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, marszałek Senatu Tomasz Grodzki, prezes Rady Ministrów oraz prezydent Warszawy z powstańcami.

Na zakończenie odegrano „Ciszę”, po czym odprowadzono poczty sztandarowe.

Gdy od pomnika odchodzili powstańcy, wybuchała burza oklasków.

Groby powstańców odwiedzał też premier Piotr Gliński. - Moja mama była żołnierzem batalionu „Zośka”. Później działała w środowisku „zośkowym”. Mama nam czasem coś opowiadała. Często milczała. Dopóki żyła, przychodziliśmy tu z nią co rok. PRL i stalinizm odbiły się mocno na psychice moich bliskich. Ten czas, to szkoda niepowetowana, która odbiła się na całej wspólnocie polskiej. Ale chciałbym powiedzieć wyraźnie, że nie ma relatywizmu prawdy. Kiedyś prawda była zakłamywana. Teraz jest używana do post-prawdy. Nie każdy ma w swojej rodzinie powstańca, ale wszyscy jesteśmy Polakami. Musimy budować wspólnotę. Potrzebna jest do tego pamięć i prawda – mówił po uroczystościach.