Każdy krok był modlitwą

Wojciech Ostrowski

publikacja 05.08.2020 12:24

Przez 12 lipcowych i sierpniowych dni 15 młodych ludzi z Dominikańskiego Duszpasterstwa Akademickiego "Freta 10" pokonało ponad 280 km, wędrując z Augustowa do Wilna.

Każdy krok był modlitwą Do Ostrej Bramy dotarli 5 sierpnia. o. Maciej Chanaka

Na ich pielgrzymim szlaku, który wiódł głównie przez pola i lasy, znalazły się m.in. malowniczo położone sanktuarium Matki Bożej w Studzienicznej, Sejny, miejscowości na Litwie zamieszkałe zarówno przez Litwinów, jak i Polaków, np. Ejszyszki, Soleczniki i Turgiele. Przez dwa dni wędrowali w samym sercu Dzukijskiego Parku Narodowego, gdzie przeszli przez nieistniejący na mapach... most linowy.

- Cieszę się, że szliśmy razem ze studentami w tym trudnym czasie, kiedy wiele dużych pielgrzymek jest odwołanych - mówi duchowy przewodnik pielgrzymki o. Maciej Chanaka, dominikanin. Jak wyjaśnia, pielgrzymka to przede wszystkim przestrzeń modlitwy.

- Nasze kroki mają sens dlatego, że mamy cel, mamy intencje, powierzamy się Bogu. Każdy krok ma tu znaczenie i staje się dla nas modlitwą. To dla mnie bardzo ważne, żeby tak to właśnie przeżyć. Modlitwa to także stanięcie w przestrzeni, jaką staje się cała pielgrzymka, gdzie prosimy, aby Pan Bóg działał. Bardzo wierzę, że przebywając w tej przestrzeni, pozwalamy Panu Bogu działać w naszych sercach.On to robi z wielką radością i pokazuje, że jest z nami obecny - akcentuje dominikanin.

Najważniejszym wydarzeniem każdego z pielgrzymkowych dni była Eucharystia, podczas której pątnicy omadlali intencje. W specjalnej skrzynce internetowej było ich bardzo dużo.

- Nasza pielgrzymka, nasze plecaki, nasze nogi, nasze serca stały się miejscem, gdzie inni powierzają swoje sprawy, intencje. Na koniec złożyliśmy je wydrukowane podczas Eucharystii w Ostrej Bramie - tłumaczy o. Chanaka.

Niezwykłym doświadczeniem uczestników pielgrzymki była życzliwość, jakiej doświadczali niemal na każdym kroku: nie tylko gościnność i wspaniałe posiłki na noclegach, ale także... reklamówka lodów ofiarowana w upalny dzień przez turystę z Norwegii.

- To niesamowite, jak niewiele możemy sami i jak wiele wokół nas może rękoma ludzi zdziałać Pan Bóg - dzieli się Marta, która wspierała Liwię w sprawach organizacyjnych. Dodaje, że pielgrzymka ma dla niej też niejako rodzinny wymiar, bo podczas pielgrzymki z Ejszyszek do Wilna poznali się jej rodzice. - Odkrywam, w jakich aspektach brakuje mi wiary, jakie są miejsca, gdzie mam się nawrócić - zwierza się Urszula.