Potrzebna nam jego tarcza i miecz

Gość Warszawski 39/2020

publikacja 24.09.2020 08:47

O anielskim wodzu, który wymknął się spod kontroli, mówi ks. Rafał Szwajca CSMA, koordynator peregrynacji kopii rzeźby św. Michała Archanioła z Gargano we Włoszech.

– Wraz z figurą przybywa do parafii i ich mieszkańców najpotężniejszy z aniołów – mówi michalita. – Wraz z figurą przybywa do parafii i ich mieszkańców najpotężniejszy z aniołów – mówi michalita.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Joanna Jureczko-Wilk: Archanioł – wojownik, w zbroi rzymskiego legionisty, daleki jest od wizji przerośniętych bobasów ze skrzydłami, wieszanych w domach „na szczęście”.

Ks. Rafał Szwajca CSMA: Te wypaczone wyobrażenia nijak mają się do przekazu Pisma Świętego, na którego kartach aniołowie Boży pojawiają się aż 300 razy – jako posłańcy, obrońcy, opiekunowie… W Apokalipsie św. Michał Archanioł ukazuje się na niebie i walczy ze smokiem. Właśnie u niego szukamy pomocy w zmaganiach duchowych, tych osobistych, ale też w wymiarze szerszym – w walce o to, co Boże i święte. Jest naszym obrońcą, który prowadzi do Stwórcy, zgodnie ze swoim zawołaniem: „Któż jak Bóg”.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.