Chryzantema musi być?

Gość Warszawski 46/2020

publikacja 12.11.2020 00:00

O skoku przez cmentarny płot i epidemii, która jest sprawdzianem naszej miłości, mówi ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC, teolog moralista.

▲	– Kościół pielgrzymujący – czyli my – powinien być solidarny z Kościołem cierpiącym – mówi duchowny. ▲ – Kościół pielgrzymujący – czyli my – powinien być solidarny z Kościołem cierpiącym – mówi duchowny.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Joanna Jureczko-Wilk: Kiedy zobaczyłam tłumy pędzące 30 października po ciemku na Powązki, pomyślałam, że z katolickiej eschatologii niewiele rozumiemy.

Ks. Piotr Kieniewicz: Spoglądałem na to w szerszym kontekście obecnej sytuacji i towarzyszącego jej niepokoju. Epidemia, której istnienie jedni wciąż negują, a drudzy przeżywają w bolesny sposób, próby ratowania sytuacji ze strony rządu przez zamykanie kolejnych obszarów gospodarki, kryzys polityczny – wszystko to pokazuje pewien dramat, który można nazwać paniką. Działają w społeczeństwie potężne emocje, które odbierają zdolność logicznego myślenia i wzięcia odpowiedzialności za siebie i innych. I to uwidoczniło się 30 października, kiedy wiele osób z pośpiechem szło na cmentarz, żeby zdążyć z kwiatkami i zniczami. To zdarzenie odsłoniło też nasz egoizm: bo ważniejsze były moje poglądy, moje chcenie niż myślenie o dobru wspólnym, które w dobie epidemii wymaga przestrzegania obostrzeń i dbania o innych. A przecież w centrum modlitwy za zmarłych jest właśnie troska o bliźnich, pomoc tym, którzy sami sobie pomóc nie mogą. Smutne, że pomimo nieustannej katechezy Kościoła, ukierunkowanej na modlitwę za zmarłych, wynikającą z miłości do innych, w tym przypadku coś zawiodło. Górę wzięły rytuały i tradycja.

Co zawiodło?

Proszę zauważyć, że tłumaczenie wartości i świętości życia od poczęcia do naturalnej śmierci, całej logiki i obrony życia, było jednym z najczęściej i najszerzej podejmowanych tematów w nauczaniu Kościoła w ostatnich dziesięcioleciach. Ostatni Strajk Kobiet pokazał, że ta nauka przez wielu nie jest słuchana i nie jest przyjmowana. Na szczycie hierarchii zamiast Boga postawiono wolność i własne poglądy. Przy takim podejściu przyjęcie postawy ucznia, a więc kogoś poszukującego, chętnego do słuchania i poznania, jest niezwykle trudne.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.