Żyją po to, żeby kochać i służyć

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 18.11.2020 20:43

Mamy w Polsce nowe żeńskie zgromadzenie zakonne. Z końcem października w Borzęcinie Małym pod Warszawą zamieszkały misjonarki katechetki Serca Jezusowego.

Żyją po to, żeby kochać i służyć S. Iwona Kucharska i s. Rosine Donson przed nowym domem w Borzęcinie. Gdy już się urządzą i pandemia wyhamuje, odbędzie się jego uroczyste poświęcenie. Misjonarki katechetki Serca Jezusowego

Na razie są dwie - Polka i ucząca się języka polskiego Togijka. Na dniach dołączy druga Polka. 19 czerwca kard. Kazimierz Nycz wydał dekret pozwalający działać zgromadzeniu w diecezji, a w październiku misjonarki uzyskały osobowość prawną nadaną przez MSWiA i z pomocą sióstr z Francji zamieszkały pod Warszawą. - To jest dla nas wielka radość, szczególnie że kard. Nycz wydał dekret w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego, a duchowość Serca Jezusowego jest częścią naszego charyzmatu. Mamy naszym życiem, tam, gdzie jesteśmy, rozsiewać miłość na wzór Jezusa. Nasza założycielka Alicja Munet pragnęła, by w każdej wspólnocie był umieszczany tekst hymnu o miłości św. Pawła. Przekonywała, że "żyjemy po to, żeby kochać i służyć" - uśmiecha się s. Iwona Kucharska, przełożona misjonarek katechetek Serca Jezusowego w Polsce.

Charyzmatami zgromadzenia są też pierwsza ewangelizacja ludόw Afryki, codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, katechizacja i życie we wspólnotach na wzór ewangeliczny.

Żyją po to, żeby kochać i służyć   Alicja i Maria Teresa Munet przy pracy. Misjonarki katechetki Serca Jezusowego

Zgromadzenie Misjonarek Katechetek Serca Jezusowego założyła we Francji 1922 r. Alicja Munet wraz ze swoją siostrą i najlepszą przyjaciółką Teresą. Pomagał im w tym przełożony generalny Stowarzyszenia Misji Afrykańskich ks. Jean-Marie Chabert. Alicja i Teresa dorastały w zamożnym domu. Każdego dnia Alicja towarzyszyła mamie w Mszy św. Studiowała muzykę, malarstwo i literaturę. Jako młoda dziewczyna pomagała okolicznym biedakom i odwiedzała chorych. Jako dyplomowana pielęgniarka Czerwonego Krzyża razem z siostrą zajmowały się rannymi żołnierzami w czasie I wojny światowej. Dziewczęta szczególną uwagę skupiały na Senegalczykach, którzy byli daleko od swojego kraju, rodziny, zwyczajów, klimatu i walczyli w nie swoim interesie. Żeby im choć trochę ulżyć, Alicja pobudzała rannych do wiary chrześcijańskiej, przynosiła im podarki, a nawet zapraszała na niedzielne posiłki w swojej willi. Po wojnie Alicja i Teresa nadal chciały pomagać Afrykańczykom - leczyć ich w buszu, uczyć i opowiadać o Jezusie. Po rozeznaniu duchowym, zadawaniu sobie pytania: "Panie, co chcesz, abym uczyniła?" i pokonaniu przeszkód 25 grudnia 1922 r. w małej kaplicy swojej willi, podczas Pasterki, siostry Munet poświęciły się misjom w Afryce, a kilka miesięcy później do ich domu napłynęły pierwsze postulantki. Niestety, w 1924 r. umarła Alicja. Dzieło misyjne przejęła Teresa.

Obecnie misjonarki posługują w Beninie i w Togo oraz we Francji i Polsce. Mają swój dom macierzysty w Menton na Lazurowym Wybrzeżu. W Afryce najczęściej pracują jako nauczycielki, katechetki i pielęgniarki, ale też prowadzą bibliotekę, apteki i internaty dla dziewcząt. - Do naszych dwóch placówek w Togo przychodzi dużo chorych. Leczymy bezpłatnie. Mamy też ośrodek, w którym dzieci i młodzież mogą skorzystać z komputerów i wypożyczać książki. Uczymy także dziewczęta szycia i języka francuskiego. W Beninie jest dom formacyjny - kandydatura, postulat i nowicjat. Prowadzimy tu też szkołę podstawową, alfabetyzację i centrum szycia. Stawiamy na promocję kobiety i dlatego prowadzimy zajęcia z szycia i nauki języka. Pragniemy zatroszczyć się o dobry start życiowy młodych dziewcząt - mówi s. Iwona.

Żyją po to, żeby kochać i służyć   Ks. Jean-Marie Chabert pomógł siostrom Munet założyć nowe zgromadzenie zakonne. Misjonarki katechetki Serca Jezusowego

Każda z przyszłych misjonarek musi najpierw nauczyć się języka francuskiego, bo w nim porozumiewają się siostry, na co dzień żyjąc we wspólnotach międzynarodowych. Jeszcze przed ślubami posługują w Afryce, by sprawdzić, czy odnajdą się w zupełnie nowej kulturze i prawdziwym ubóstwie. - W naszym zgromadzeniu akcja i kontemplacja przeplatają się wzajemnie. Codziennie, na każdej szerokości geograficznej, między godz. 18 a 19 modlimy się przed Najświętszym Sakramentem. Nasza praca w Afryce jest piękna, ale też trudna. Mimo zmagań pozostawia radość w sercu. Czas modlitwy i zawierzenia Bogu nadaje jej sens i pozwala, by nawet w czynienie dobra nie wkradł się aktywizm - mówi s. Iwona.

Każda z trzech sióstr, które zagościły w Borzęcinie, będzie miała inne zadania. Siostra przełożona - Iwona Kucharska - pracuje w Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich, którego misjonarki katechetki Serca Jezusowego są żeńską gałęzią. Siostra z Togo - Rosine Donson - gdy już opanuje język polski w stopniu komunikatywnym, będzie dawać świadectwo swojego powołania i odpowiadać za animację misyjną. Druga Polka - s. Elżbieta Szmidt - będzie katechizować w Borzęcinie Dużym. Każda jednak chowa w sercu miłość do Afryki. - Czuję się w Polsce bardzo dobrze, ale gdzieś w głębi pozostaje jednak tęsknota za tym, co pozostawiłam, za Afryką - uśmiecha się s. Iwona.