Trzeba więcej otwartych drzwi

publikacja 27.02.2021 23:19

W śródmiejskim kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w parafii św. Barbary modlono się za zmarłych bezdomnych.

Trzeba więcej otwartych drzwi Modlitwa w intencji bezdomnych to już tradycja warszawskiego Kościoła. Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Liturgii w intencji zmarłych bezdomnych przewodniczył bp Rafał Markowski, warszawski biskup pomocniczy. W homilii nawiązał do fragmentu Ewangelii o przemienieniu na górze Tabor, podczas którego Jezus pozwolił apostołom oczami ciała zobaczyć chwałę Bożą.

Kaznodzieja wyjaśnił, że to doświadczenie miało ich umocnić na najtrudniejszy moment - widok umierającego na krzyżu Mistrza, kiedy pozostały im już tylko najgłębsza wiara albo rozpacz.

- Bóg, choć kieruje życiem każdego z nas, wciąż pozostaje dla człowieka nieodkrytą tajemnicą: jest z nami i wychodzi naprzeciw nas, ale pragnie, byśmy my również szli w Jego stronę, daje nam swoją łaskę, ale pragnie, byśmy nieustannie o tę łaskę w swoim życiu walczyli, czyni nas dziećmi Bożymi, ale pragnie, byśmy tej godności nie zmarnowali - mówił.

Biskup podkreślił, że także w naszym życiu są takie wydarzenia, które spełniają rolę góry Tabor - objawiają w całej pełni chwałę Chrystusową. - To jest przede wszystkim ołtarz i każda Eucharystia - to jest ten cud, który musimy docenić w swoim życiu, jeśli chcemy doświadczać Bożej obecności. Drugim ołtarzem Jego obecności jest nasze człowieczeństwo - każdy z nas nosi w sobie Chrystusa - wyjaśnił.

Msza za Jarka i zmarłych bezdomnych
Sant'Egidio Polska

Dodał, że dzięki Jego miłości i Jego łasce wszyscy jesteśmy wspólnotą dzieci Bożych, wspólnotą, w której jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni.

- Ogarniając modlitwą wszystkich bezdomnych, chciałbym im powiedzieć, że nigdy nie są sami. Nawet gdy zawiedziemy się na ludziach, Bóg jest najbliżej każdego z nas. Zawsze i wszędzie, bez względu na to, jak przebiegają drogi naszego życia. W każdej chwili ogrania nas swoją miłością i pragnie nas prowadzić przez życie, o ile my tego chcemy - podkreślił.

Podziękował wszystkim, którzy pochylają się nad ludzkim cierpieniem. - To wrażliwość, która jest niezwykle cenna. Zachowujcie i pielęgnujcie w sobie tę wrażliwość, by nigdy nie zgubić jej na drogach życia, bo ona decyduje o wartości naszego życia - powiedział.

Podczas modlitwy wiernych modlono się w intencji zmarłych bezdomnych, wymieniając po kolei ich imiona.


- Wydaje się, że w tym roku przyzwyczailiśmy się do statystyk śmierci i do samotności osób umierających w szpitalach na COVID-19. Nie wydaje się, by liczba 56 osób, które - według policji - zmarły tej wyjątkowo mroźnej zimy z powodu wychłodzenia organizmu, robiła jeszcze na nas wrażenie. To nie są jednak śmierci nieuniknione i muszą pozostać dla wszystkich skandalem i znakiem kultury odrzucenia, o której tak często mówi papież Franciszek - powiedziała na zakończenie Mszy św. Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską wspólnotę Sant’Egidio. - Troska o osoby doświadczające bezdomności to odpowiedzialność miasta, instytucji, ale także ludzi wierzących i nas wszystkich - dodała.

Działaczka zwróciła uwagę, że fala zaangażowania wielu wolontariuszy wychodzących codziennie na ulice miasta to bez wątpienia dobra wiadomość, ale pragnieniem członków wspólnoty jest to, by miasto było bardziej ludzkie. - Trzeba więcej otwartych drzwi i tworzenia miejsc dla osób znajdujących się w trudnościach, poważnym wyzwaniem pozostają pogrzeby osób bezdomnych i ubogich. Wierzymy, że każde życie to tajemnica, przed którą chylimy czoło i chcemy je chronić - wyjaśniła.

Na ławkach w kościele, gdzie sprawowana była liturgia, znajdowały się egzemplarze piątego wydania przewodnika "GDZIE zjeść, spać, umyć się", które właśnie się ukazało.

Tradycja modlitwy za bezdomnych narodziła się w rzymskiej W=wspólnocie Sant’Egidio po śmierci Modesty Valenti, która zmarła 31 stycznia 1983 r. w okolicach dworca Termini po tym, jak obsługa karetki odmówiła zabrania jej do szpitala, bo - żyjąc na co dzień na ulicy - była brudna. Z kolei w Warszawie pierwsza Msza św. za zmarłych bezdomnych odprawiona została kilka lat temu, po śmierci Jarka, jednego z pierwszych przyjaciół wspólnoty.