Pielgrzym dotarł do celu

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 17.03.2021 16:26

15 marca zmarł Tadeusz Popończyk, niestrudzony promotor ruchu pielgrzymkowego w Polsce.

Pielgrzym dotarł do celu Tadeusz Popończyk mówił, że pielgrzymka jest jak przedsionek nieba. Tomasz Gołąb /Foto Gość

Tadeusz Popończyk, parafianin Opatrzności Bożej w Wilanowie, kawaler orderu papieskiego Benemerenti i Medalu za Zasługi dla Archidiecezji Warszawskiej, zmarł 15 marca. Miał 82 lata.

Dydaktyk i społecznik, pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej i współtwórca "Solidarności" na tej uczelni, działacz opozycji antykomunistycznej represjonowany z powodów politycznych był niestrudzonym promotorem ruchu pielgrzymkowego w Polsce. Wiele osób wspomina go jako brata "Biała Skarpeta”.

- Nie dość Bratu tego chodzenia? - pytałem go kilka lat temu. 

- Wiesz, bracie, całe życie człowieka to pielgrzymowanie. A że czasami przebiera się nogami na jakiejś trasie… Pan Bóg jest wszędzie na świecie, ale są pewne miejsca, sanktuaria związane z jakimś objawieniem, historią, relikwią, gdzie ludzie przez wieki przychodzili się modlić. A pielgrzymka to właśnie forma modlitwy - mówił.

Przezwisko „Skarpeta” nadano mu w latach 70., gdy skarpetki były drogie i wiecznie niedostępne w sklepie.

- Wracając z pracy w Zakładach Kasprzaka, wszedłem do sklepu na Pańskiej i patrzę: są skarpetki. Ale tylko białe. Nie grymasiłem. Okazało się, że przecenili je o 90 proc, więc wziąłem po złotówce dwa pudła. Na dziewięciodniową pielgrzymkę miałem 36 par skarpet. Mogłem zmieniać na każdym postoju. I tak mi zostało. Kiedy w 1974 r. twórca grupy amarantów ks. Wiesław Niewęgłowski zapytał (unosząc przy tym nogawkę moich spodni): co to? Pielgrzymi chórem odpowiedzieli: skarpeta. Od tej pory nawet przez radiowęzeł nie wołali na mnie inaczej - wspominał.

O swojej pierwszej pielgrzymce, w 1970 r., opowiadał:

- Poszedłem jak na rajd, w skórzanych trzewikach. Ludzie szli dla mnie za wolno, więc wyprzedziłem, dołączając do innej grupy. Tam śpiewali piosenki, których ja na rajdach nigdy nie śpiewałem. W kolejnej mówili o turystycznym abecadle, więc też uznałem, że nie do mnie, starego piechura. Ale nie wiedziałem, że poszczególne grupy mają noclegi w innych miejscach. Kiedy się zorientowałem, było za późno. Dopiero o 2 w nocy dotarłem do swoich. O czwartej była pobudka. Za Mogielnicą ktoś krzyknął: „potrzebny do tuby, może być po studiach”. Wziąłem więc ten kij od kosy z ciężkimi głośnikami. Kazanie ks. Feliksa Folejewskiego pamiętam do dziś, Mówił o „cudzogrupieniu”, a więc o mnie. Od tej pory, gdy tylko ks. Felek zbliżał się do mikrofonu, ja chwytałem tubę, żeby lepiej słyszeć. Potem była długa, „ośmiokilometrowa” spowiedź. Od tej pory chodziłem w „17” co roku. Wiele razy po powrocie z Częstochowy, następnego dnia… wyruszałem z Praską Pielgrzymką Pieszą - mówił pielgrzym Skarpeta.

Prowadząc grupę w kierunku Łagiewnik, pomyślał sobie, że tak musi być w wieczności.

- Modliliśmy się, a wokół wspaniałe krajobrazy, kwitnące łąki, zboża, młodniki. Nie miało znaczenia, która jest godzina, ani jaki dzień tygodnia. Pielgrzymka nie pociąg. Nic się nie stanie, jak dojdzie wcześniej, czy później. Jest jak wieczność… - mówił Tadeusz Popończyk.

Przez lata był kierownikiem grup „17” i Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Diecezjalnej. Opracowywał wówczas trasy, a do dziś – od prawie pięćdziesięciu lat – sam wędruje na Jasną Górę. Potrafił wyruszać na pątniczy szlak trzy razy w roku. To on opracował trasę pielgrzymki z Giewontu na Hel, a czternaście lat temu wpadł także na pomysł najpierw pieszych, a ostatnio rowerowych pielgrzymek do Łagiewnik, czyli trzystupięćdziesięciokilometrowego szlaku „od Opatrzności Bożej do Ognia Miłosierdzia”.

Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona w 27 marca o godz. 15 w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Msza św. będzie transmitowana na kanale YouTube Centrum Opatrzności Bożej. Złożenie do rodzinnego grobu będzie miało charakter prywatny, na cmentarzu przy ulicy Żytniej w Warszawie (kwatera K1).